Właśnie wtedy świat dowiedział się o śmierci Tomasza Jakubiaka – uwielbianego kucharza, jurora kulinarnych programów i człowieka, którego uśmiech gościł w domach wielu rodzin. Przez ostatni rok walczył z rakiem – walką trudną, wyniszczającą, ale prowadzoną z godnością i nadzieją, której nie tracił aż do końca. Odszedł w otoczeniu najbliższych, otulony ich obecnością i miłością.
Wobec takiej straty słowa wydają się zbyt małe, by opisać pustkę. Ale właśnie w słowach – prostych, szczerych i pełnych emocji – głos zabrała siostra zmarłego kucharza. Joanna Jakubiak, która do tej pory unikała wystąpień publicznych, opublikowała na Instagramie jedno czarno-białe zdjęcie i jedno słowo, które poruszyło tysiące: „Braciszku”.
To nie była tylko fotografia. To było ciche wołanie serca – głos, który znał każdą historię dzieciństwa, każdy trudny moment, każdą radość i upadek. I który teraz – w tej najtrudniejszej chwili – nie mógł milczeć.
W kolejnym wpisie siostra kucharza zdecydowała się podziękować za ogrom wsparcia, które napływa do rodziny od momentu ogłoszenia informacji o śmierci Tomasza. W kilku zdaniach opisała, co wydarzyło się w ostatnich dniach życia brata – szczerze i wzruszająco.
„Drodzy – jestem, czytam. Widzimy wasze wsparcie, słowa, ciepło i otuchę. To, co niosło nas w ostatnich tygodniach – tysiące modlitw – i teraz przynosi ukojenie” – napisała.
Ale najbardziej poruszające były te słowa:
„Chcę, żebyście wiedzieli, że byliśmy z Tomkiem do samego końca. Odszedł otulony naszą miłością. Mój brat całe życie był w podróży. I w tę ostatnią zabrał nas ze sobą.”
Nie potrzeba było nic więcej. Tysiące internautów zalało post komentarzami – pełnymi empatii, wdzięczności i współczucia. Jakubiak był dla wielu czymś więcej niż postacią z ekranu. Był głosem nadziei, gdy sam mówił o bólu. Był wzorem, gdy opowiadał o ojcostwie. Był prawdziwy.
Tomasz Jakubiak nie dzielił się wyłącznie przepisami – dzielił się sobą. Opowiadał o walce z chorobą nie po to, by wzbudzać litość, ale by dać innym siłę. Mówił o tym, jak rozmawia z czteroletnim synem o szpitalach, jak tłumaczy, czym jest rak. Podkreślał, że nie chce oszukiwać dziecka – bo dzieci zasługują na prawdę.
I właśnie ta prawda – o bólu, nadziei i ludzkiej kruchości – sprawiła, że gdy odszedł, żegnali go nie tylko bliscy i współpracownicy, ale cała Polska.
Joanna Jakubiak napisała, że jej brat zawsze był w podróży. I to prawda – podróżował zawodowo, odkrywał kuchnie regionów, ale też wędrował przez życie z pasją i autentycznością. Jednak ta ostatnia podróż była wyjątkowa.
„Zabrał nas ze sobą” – napisała jego siostra. I w tych słowach zawiera się wszystko, co chciałby wiedzieć każdy człowiek odchodzący – że nie był sam.
Śmierć Tomasza Jakubiaka to nie tylko odejście cenionego kucharza. To utrata człowieka, który – mimo własnego cierpienia – dawał innym światło. Dziś to światło nie zgasło. Ono po prostu przeniosło się do naszych wspomnień.
I do jednego słowa, które zostanie z nami na długo: Braciszku.