Jak przypomina portal "Jastrząb Post", książę Harry i Meghan 4 czerwca zostali po raz drugi rodzicami. Na świecie pojawiła się wówczas ich córka Lilibeth Diana, o czym poinformowali dwa dni później w oficjalnym komunikacie. Niedługo potem pojawiły się gratulacje złożone przez królową Elżbietę i pozostałych członków rodziny królewskiej. Teraz głos w sprawie swojej najmłodszej wnuczk zabrał książę Karol. Co powiedział?
Książę Karol skomentował narodziny swojej najmłodszej wnuczki
Następca brytyjskiego tronu pojawił się we wtorek (8 czerwca) w mini fabryce BMW w Oksfordzie. Przy okazji wizyty wspomniał o narodzinach swojej najmłodszej wnuczki - Lilibeth Diany. Syn królowej podkreślił, że rozwój technologii, w tym pojazdów elektrycznych jest niezbędny, aby zapewnić przyszłym pokoleniom zdrowe warunki do życia.
"(...)niedawno zostałem dziadkiem po raz piąty – mówił – Takie szczęśliwe wieści naprawdę przypominają o konieczności ciągłych innowacji w tej dziedzinie – zwłaszcza w zakresie zrównoważonej technologii akumulatorów" - stwierdził książę Karol.
Z pewnością narodziny małej Lilibeth napełniły radością księcia Karola, choć niestety nieprędko będzie mu dane osobiście przywitać na świecie swoją najmłodszą wnuczkę. Książę Harry i Meghan Markle mieszkają bowiem już od dłuższego czasu w Stanach Zjednoczonych, gdzie przenieśli się po decyzj o opuszczeniu rodziny królewskiej.
Nie jest też tajemnicą, że nie sama odległość stanowi tu problem, ale nienajlepsze relacje, jakie Sussexowie mają z członkami rodziny królewskiej. Myślicie, że narodziny Lilibeth pozwolą zakopać topór wojenny pomiędzy royalsami?
To też może cię zainteresować: Meghan Markle nagrywała księżną Kate z ukrycia? Do mediów trafiły porażające informacje! Jak zareaguje na to rodzina królewska? Poddani zaniepokojeni
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Przyjaciel Kory skomentował nowy związek Kamila Sipowicza po odejściu piosenkarki. Wiadomo jakie nastawienie ma do niego Milo Kurtis z Maanamu
O tym się mówi: Polaków czekają wielkie kontrole z ZUS. Co będą sprawdzać? Można stracić spore pieniądze