Jak podaje portal "Goniec", brat 41-letniego sprawcy śmierci 11-letniego Sebastiana z Katowic od dekady nie utrzymywał z nim kontaktu. Wszystko po tym, jak świało dzienne ujrzały okropne czyny mężczyzny. Słowa Daniela M. porażają.
Brat zabójcy Sebastiana z Katowic przerywa milczenie
Drogi Daniela M. i jego brata rozeszły się w 2008 roku. Tomasz M. uprowadził wówczas 10-letniego chłopca, któremu robił wówczas rozbierane zdjęcia. Sąd skazał go na karę 2 lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na okres 5 lat. Mężczyzna był wówczas ojcem 3-letniej córeczki i 2-miesięcznego synka.
Daniel M. w rozmowie z dziennikarzami "Faktu" podkreślił, że jego brat zasługuje na najwyższą z możliwych kar. Dodał, że ma nadzieję, że jego brat skazany zostanie na dożywocie, tak, żeby nie mógł skrzywdzić już nikogo więcej. "Mój brat to moja hańba" - stwierdził mężczyzna.
W rozmowie z "Faktem", Daniel M. odniósł się również do samobójczej śmierci swojej córki, która miała miejsce w listopadzie ubiegłego roku. W mediach zaczęły pojawiać się informacje, że ta tragedia może się łączyć z 41-letnim Tomaszem M.
Daniel M. stwierdził, że wątpi, aby na dramatyczną decyzję jego nastoletniej córki miał jakikolwiek wpływ jego brat. Nie utrzymywali oni ze sobą żadnych kontaktów - Tomasz M. nie był obecny w jej życiu w żaden sposób. Zdaniem ojca Dominika targnęła się na swoje życie z powodu problemów miłosnych.
Prokuratura jednak zdecydowała się wznowić śledztwo w sprawie śmierci nastolatki, aby ustalić, czy zatrzymany 41-letni zabójca Sebastiana mógł mieć jakikolwiek związek z dramatem swojej bratanicy.
Cały wywiad z bratem Tomasza M. znajdziecie tutaj.
Co sądzicie o całej sprawie?
To też może cię zainteresować: Ida Nowakowska wróciła do pracy niecałe trzy tygodnie po porodzie. Fani nie kryją zaskoczenia i zachwytu
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Poruszające wyznanie Mateusza Morawieckiego dotyczące jego mamy. Nikt nie spodziewał się takich słów
O tym się mówi: Tadeusz Rydzyk pogrążony w żałobie. Stracił ważną osobą. "Nie chcieliśmy dopuścić do siebie, że tak się stanie"