Jak podaje portal "Super Express", Lech Wałęsa i Jan Lityński przyjaźnili się ze sobą od czasu ich działalności w "Solidarności". Nagła i niespodziewana śmierć Lityńskiego bardzo wstrząsnęła byłym prezydentem, który postanowił go pożegnać w poruszających słowach.
Pożegnanie Jana Lityńskiego
Pogrzeb tragicznie zmarłego Jana Lityńskiego odbył się w minioną środę. Najpierw odprawiono w jego intencji mszę świętą w Kościele Środowisk Twórczych przy placu Teatralnym, a potem odprowadzono jego ciało na warszawskie Powązki wojskowe. W ostatnim pożegnaniu działacza opozycji z okresu PRL wzięło udział wielu jego przyjaciół ze świata polityki i kultury.
W pogrzebie swojego przyjaciela nie mógł wziąć udziału były prezydent Lech Wałęsa. W rozmowie z "Super Expressem" legendarny przywódca "Solidarności" przyznał, że będzie mu bardzo brakowało Jana Lityńskiego. "Janek dał się lubić, był bardzo aktywny i poszukujący" - powiedział Wałęsa.
Lech Wałęsa podkreślił, że zapamięta Jana Lityńskiego jako osobę, która kochała ojczyznę, ludzi i zwierzęta. Jego znakami rozpoznawczymi była dobroć i życzliwość. Do tego "zawsze budował i nigdy nie burzył". Podkreślił, że ma nadzieję, że kiedyś uda im się spotkać po drugiej stronie i porozmawiać.
Przypomnijmy, do tragicznej śmierci Jana Lityńskiego doszło 21 lutego. Opozycjonista utonął na Narwii niedaleko Pułtuska, ratując swojego ukochanego psa, pod którym pękł lód. Zwierzaka udało się uratować, niestety Jana Lityńskiego nie. Jego nagłe odejście było szokiem nie tylko dla jego bliskich i przyjaciół, ale również dla wszystkich, którzy znali i doceniali jego dorobek.
Zaskoczyły was słowa Lecha Wałęsy o zmarłym przyjacielu?
To też może cię zainteresować: Czy czeka nas lockdown na Święta Wielkanocne? Minister Zdrowia zapowiada, że kolejne obstrzenia obejmą cały kraj
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Rodzice mojego męża przyjechali na miesiąc i mieszkają z nami od roku. Nie chce ich wyrzucić
O tym się mówi: GIF ma pełne ręce roboty. Z aptecznych półek znika kolejny popularny lek. O co chodzi