Okres wizyt duszpasterskich rozpoczął się na dobre, a wraz z nim pojawiają się pytania i emocje związane z organizacją kolędy. W tym roku w wielu parafiach obowiązują nowe praktyki, które mogą zaskoczyć wiernych. Nie chodzi tylko o kwestie finansowe, ale także o sposób zapraszania księży do domów parafian, który w ostatnich latach uległ istotnym zmianom.
Jedną z najważniejszych zmian jest rezygnacja z odwiedzania wszystkich domów w parafii.
Tradycyjny zwyczaj, gdzie ministranci zapowiadali wizytę duszpasterską, w wielu miejscach odszedł w przeszłość. Teraz to parafianie muszą wykazać inicjatywę i zgłosić chęć przyjęcia księdza. Taki system wprowadzono już w wielu parafiach, m.in. w Strzelcach Górnych czy Warszawie. – Nikt nie powinien czuć się zobowiązany do organizowania kolędy w swoim domu, jeśli tego nie chce – tłumaczy proboszcz jednej z warszawskich parafii w rozmowie z „Wprost”.
Kwestia finansowa, która od lat towarzyszy kolędzie, również wzbudza wiele emocji. W niektórych parafiach księża jasno deklarują, że nie zbierają ofiar podczas wizyt. Na przykład Parafia św. Michała w Opolu informuje, że ofiary można złożyć dobrowolnie podczas późniejszych zbiórek. – Jeśli będziecie mieli życzenie, to ofiary kolędowe będzie można złożyć podczas kolekty pokolędowej – czytamy w komunikacie.
Z kolei inne parafie precyzyjnie określają, na co przeznaczone będą środki. W Strzelcach Górnych pieniądze z wizyt duszpasterskich mają pokryć koszty nowego nagłośnienia i mikrofonów do kościoła. Jeszcze inną praktyką było ustalenie „proponowanych” kwot, jak miało to miejsce dwa lata temu w Narwi, gdzie parafia opublikowała konkretne stawki: 500 zł od rodziny i 250 zł od osób samotnych.
Kolęda to czas, który od lat łączy wiernych z duchowieństwem, ale zmieniające się realia skłaniają do refleksji nad jej organizacją. Wiele parafii kładzie nacisk na dobrowolność i brak przymusu, zarówno w kwestii przyjęcia księdza, jak i składania ofiar. – Nie chodzi o pieniądze, a o możliwość rozmowy i wspólnej modlitwy – podkreślają duchowni.