Nie noworodek – jak zazwyczaj bywa w takich przypadkach – lecz dziecko, które potrafi mówić, rozpoznaje twarze, być może już rozumie, że zostało pozostawione. Bez dokumentów, bez słów pożegnania. Znaleziony przez opiekunów szpitala, przekazany do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka. Jego historia, choć lakoniczna w oficjalnych komunikatach, odsłania ciszę wokół rodzinnych kryzysów, których nie widać w statystykach.

– Potwierdzam, że doszło do takiego zdarzenia. Wszelkie czynności prowadzi Prokuratura Rejonowa Katowice-Zachód – przekazał młodszy aspirant Dominik Michalik z Komendy Miejskiej Policji. Śledczy nie zdradzają, czy chłopiec był zdrowy, zadbany, czy coś wskazywało na przemoc. Przy dziecku nie było żadnych dokumentów – żadnych śladów tożsamości.

Większość dzieci pozostawianych w oknach życia to noworodki. Ich obecność w metalowej kapsule przyklasztornego muru wywołuje emocje, ale często też zrozumienie – „nie dała rady, miała prawo się bać”. W przypadku dwulatka narracja się zmienia. Jak wyglądała jego codzienność do tej pory? Czy uśmiechał się do rodziców? Czy rozumiał, co się dzieje, gdy pozostawał sam?

Te pytania zostają bez odpowiedzi. Ale wywołują głęboki społeczny niepokój – bo przypominają, że za anonimowym porzuceniem może kryć się nie tylko dramat matki w kryzysie, ale także niewydolność systemu opieki, bieda, przemoc domowa lub zapaść psychiczna.

W Polsce działa około 70 okien życia, z czego sześć na terenie archidiecezji katowickiej. Większość prowadzą zgromadzenia zakonne, często siostry zakonne, które pełnią w nich cichą, codzienną służbę. Według Kościoła i organizacji prospołecznych dzięki tym miejscom uratowano już ponad 100 dzieci. Jednak eksperci coraz częściej zwracają uwagę, że sama obecność takich miejsc nie rozwiązuje systemowego problemu braku pomocy dla kobiet i rodzin w kryzysie.

Z jednej strony okna życia ratują życie – dosłownie. Z drugiej: mogą stanowić bolesny symbol ostatniego wyjścia, do którego dochodzi wtedy, gdy zawiedzie wszystko inne – wsparcie, opieka psychologiczna, zaufanie do instytucji.

Znalezienie dwulatka w oknie życia nie powinno być tylko krótką notatką w mediach. To sygnał alarmowy. Bo w Polsce coraz więcej rodzin ukrywa dramaty za zamkniętymi drzwiami mieszkań – niedostatku, samotności, depresji, przemocy. Prawdziwe pytanie nie brzmi: „kto zostawił to dziecko?”, ale raczej: „co się stało, że to było jedyne wyjście?”.

Dziś chłopiec przebywa pod opieką lekarzy. Przed nim prawdopodobnie proces ustalenia tożsamości, być może poszukiwanie rodziny zastępczej lub adopcyjnej. Jego przyszłość dopiero się pisze.