Tomasz Jakubiak — kucharz znany z programu „MasterChef”, ulubieniec widzów, serdeczny człowiek o otwartym sercu — zmarł 30 kwietnia. Dziś, choć nie ma go już wśród nas, jego historia nadal wybrzmiewa głęboko w sercach tysięcy Polaków.
Walka Tomasza z chorobą nowotworową była nie tylko medycznym wyzwaniem, ale też sprawdzianem siły, wiary i nadziei. Gdy poinformował, że choruje na rzadkiego i agresywnego raka jelita cienkiego i dwunastnicy, wielu wstrzymało oddech. Każde jego słowo publikowane w mediach społecznościowych brzmiało jak walka – z bólem, z czasem, z lękiem. Prosił o pomoc, a Polska odpowiedziała: w kilka dni udało się zebrać ponad milion złotych na leczenie.
Niestety, mimo starań lekarzy i nadziei bijącej z każdego wpisu, przyszła chwila, której nikt się nie spodziewał. „Z ogromnym bólem informujemy, że odszedł Tomek Jakubiak – ukochany Tata, Mąż, Kucharz i Człowiek, którego serce biło dla innych” – napisała jego rodzina.
Tę pustkę, o której mowa, poczuli nie tylko bliscy. Cała Polska — od fanów jego programów, po przyjaciół z branży — żegnała Tomasza z łzami. I choć oficjalne informacje o pogrzebie wciąż nie zostały podane, wielkie wzruszenie wywołał nekrolog, który przyjaciele Jakubiaka zamieścili w „Gazecie Wyborczej”.
„Tomeczku kochany, czemu tak szybko?” — pytają ci, którzy znali go najbliżej. „Zawsze byłeś sobą. Uśmiechnięty, czerpiący z życia garściami i kochający swoją Anastazję i Tomka ponad wszystko”. W tych kilku zdaniach zawarta jest cała prawda o człowieku, który umiał łączyć smaki i ludzi, który nigdy nie zapomniał, kim jest — chłopakiem ze Śródmieścia, synem, mężem, ojcem, przyjacielem.
Odszedł, nie zdążywszy wygrać tej jednej, ostatniej walki. Ale, jak napisali jego przyjaciele, „wygrał piękne życie, rzeszę wiernych przyjaciół i co najważniejsze — wspaniałą i oddaną rodzinę”.
Tomasz Jakubiak pozostawił po sobie coś znacznie cenniejszego niż tylko kulinarne przepisy. Pozostawił przykład człowieczeństwa — bezpretensjonalnego, szczerego, czułego. I dlatego nikt nie mówi dziś o jego śmierci z obojętnością. Bo to nie tylko strata znanego kucharza. To strata kogoś, kto naprawdę umiał być blisko ludzi.