Dziś okazuje się, że ich prognozy się sprawdziły – w sklepach i na targowiskach ceny tego podstawowego produktu spożywczego biją kolejne rekordy. Wraz ze zbliżającą się Wielkanocą sytuacja staje się coraz bardziej niepokojąca. Klienci przecierają oczy ze zdumienia, a ekonomiści przewidują dalsze podwyżki.

Wzrost cen jaj nie jest przypadkowy. Składa się na niego kilka istotnych czynników. Po pierwsze, w życie weszło nowe unijne rozporządzenie dotyczące znakowania jaj, które ma na celu wyeliminowanie fałszerstw i zapewnienie konsumentom pewności, że kupują produkty zgodne z opisem. Niestety, dla producentów oznacza to dodatkowe koszty, które odbijają się na finalnej cenie towaru.

Kolejnym problemem jest zmniejszona liczba kur niosek. Wylęgi piskląt w lipcu 2024 roku były aż o 50 proc. niższe niż rok wcześniej, co przełożyło się na mniejszą podaż jajek na rynku. Dodatkowo, wciąż pojawiają się przypadki ptasiej grypy, która dziesiątkuje fermy drobiu.

Eksperci przewidują, że na przełomie wiosny i lata cena jaj może oscylować wokół 2 zł za sztukę. Dla wielu osób będzie to już wydatek trudny do przełknięcia. Jak tłumaczył niedawno Paweł Podstawka z Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj, ptasia grypa oraz inne czynniki produkcyjne wpływają na dalszy wzrost cen.

Na warszawskich targowiskach ceny jajek wzrosły nawet o 50 proc. w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Jak relacjonowali dziennikarze Wirtualnej Polski:

Jeszcze dwa miesiące temu jedno jajko kosztowało złotówkę. Dziś to już 1,20-1,30 zł – powiedział jeden z handlarzy.

Miesiąc temu płaciłam 1,20 zł, teraz to już 1,50 zł za sztukę – dodała inna klientka.

W sklepach ceny kształtują się następująco:

  • 10 sztuk jaj ściółkowych – 8-10 zł,
  • 10 sztuk jaj z wolnego wybiegu – około 15 zł,
  • Jajka ekologiczne i od zielononóżek – powyżej 20 zł za 10 sztuk.

Wielu klientów zaczyna zastanawiać się, czy na nadchodzącą Wielkanoc nie będzie trzeba ograniczyć liczby kupowanych jajek.

Ekonomiści z Credit Agricole przewidują, że ceny jaj mogą dalej rosnąć. Ich zdaniem, nawet jeśli sytuacja związana z ptasią grypą się unormuje, przestrzeń do gwałtownego spadku cen jest niewielka. Co więcej, do Wielkanocy stawki mogą wzrosnąć o kolejne 20 proc. w porównaniu do ubiegłego roku.

Zmiany w systemie hodowli, zwłaszcza w Niemczech, gdzie likwiduje się chów klatkowy na rzecz bezklatkowego, znacząco wpływają na ograniczenie podaży jaj w całej Unii Europejskiej – tłumaczą ekonomiści.

Tymczasem klienci mają trudny wybór: albo zaakceptować wysokie ceny jajek, albo szukać alternatyw. W obliczu tych podwyżek nawet święta wielkanocne mogą wyglądać nieco inaczej niż dotychczas.