Budowa wymarzonego domu to marzenie wielu osób, ale jak się okazuje – także ogromne wyzwanie. Przekonują się o tym Małgorzata Rozenek-Majdan i Radosław Majdan, którzy od dwóch lat walczą z formalnościami, projektami i decyzjami dotyczącymi wystroju wnętrz. Choć ich nowe lokum ma być prawdziwą „petardą”, droga do jego ukończenia wydaje się nie mieć końca.
Małgorzata Rozenek-Majdan i jej mąż od dawna wynajmują luksusową willę, ale to tylko tymczasowe rozwiązanie. Ich wymarzony dom, który ma mieć aż 400 m², wciąż nie jest gotowy, a każde kolejne etapy budowy okazują się bardziej czasochłonne, niż początkowo zakładali.
Rozenek przyznaje, że cała sytuacja dosłownie spędza jej sen z powiek.
– Dom po prostu spędza mi sen z powiek, ale to będzie taka petarda. Oczywiście zaczęłam skromnie, na zasadzie: musisz podejść do tego odpowiedzialnie, w sposób uszyty na twoją miarę. Tylko problem jest taki, że moja miara jest "sky is the limit” – wyznała w rozmowie z Pudelkiem.
Wybór architektów, projektantów wnętrz, dopracowanie detali – to wszystko wymaga mnóstwa czasu i zaangażowania.
Choć Małgorzata z pasją angażuje się w każdy detal projektu, jej mąż, były piłkarz Radosław Majdan, powoli traci cierpliwość. Sam przyznaje, że etap wybierania podłóg czy wanien to dla niego „katorga”, a częste zmiany decyzji tylko wydłużają proces.
– On naprawdę nie widzi powodu, dla którego mielibyśmy dywagować nad tym, czy ten odcień podłogi jest dobry, czy nie – już dwa razy go zmieniałam. Czy nad tym, jaka powinna być wanna... To nie jest temat, który szczególnie go interesuje, ale zamęczam go tymi opowieściami – zdradziła Rozenek.
Największym zaskoczeniem dla Majdanów okazało się jednak nie samo urządzanie domu, ale przeciągające się procedury administracyjne. Radosław Majdan nie ukrywa frustracji – na zdobycie pozwoleń czekali niemal dwa lata!
– Jestem w szoku, ile energii i czasu musieliśmy poświęcić na załatwianie wszystkich pozwoleń, że tak utrudnia się ludziom budowę. Musieliśmy wynająć pana, który już załatwiał komuś pozwolenia w tym rejonie, i on przez prawie dwa lata zbierał nam potrzebne dokumenty, bo my sami byśmy to robili pięć lat – wyznał w rozmowie z Newserią.
Dodatkowym absurdem, który wprawił Majdana w osłupienie, była konieczność zaplanowania aż sześciu miejsc parkingowych przy ich domu.
– Kazano nam wybudować sześć miejsc parkingowych dla normalnego domu, więc kompletnie przestałem to rozumieć – dodał.
Mimo zmęczenia i trudności Małgorzata Rozenek-Majdan nie traci entuzjazmu. Choć momentami przyznaje, że budowa i urządzanie domu ją „przeorało”, jest przekonana, że efekt końcowy będzie wart wysiłku.
Czy Majdanowie doczekają się w końcu swojego wymarzonego domu? Prace trwają, a fani z pewnością będą śledzić każdy kolejny etap tej budowlanej epopei!