Przez wiele lat pracowałam za granicą, odkładając każdy zarobiony grosz z myślą o przyszłości moich dzieci. Tęsknota za domem była ogromna, ale wiedziałam, że to jedyny sposób, by zapewnić im lepsze życie. Kiedy inne matki wracały z pracy, by przytulić swoje dzieci, ja kładłam się do zimnego łóżka w wynajętym mieszkaniu, pocieszając się myślą, że moje poświęcenie nie pójdzie na marne.


Po wielu latach ciężkiej pracy, w końcu udało mi się zebrać wystarczająco dużo pieniędzy, by kupić im mieszkanie. Byłam dumna, że mogę dać im coś, czego ja nigdy nie miałam — własny dom. Marzyłam o dniu, kiedy wszyscy razem w nim zamieszkamy, śmiejąc się i ciesząc sobą po tak długiej rozłące.


Kiedy wróciłam do Polski, moje serce przepełniała radość. Wreszcie mogłam zobaczyć moje dorosłe już dzieci, dotknąć ich, porozmawiać twarzą w twarz, a nie przez zimny ekran komputera. Przyszłam do ich mieszkania pełna nadziei.


Cześć, mamo! – przywitała mnie córka, otwierając drzwi.


Cześć, kochanie! – odpowiedziałam, przytulając ją mocno. – Jak tu pięknie! – dodałam, rozglądając się po wnętrzu, które znałam tylko z opowieści.

Dziękujemy, mamo. Naprawdę to dzięki tobie wszystko się udało – powiedziała z uśmiechem, choć wyczułam w jej głosie pewien dystans.


Długo marzyłam o tej chwili, kiedy w końcu będziemy razem – powiedziałam, siadając na sofie. – Jestem zmęczona po podróży, więc pomyślałam, że mogłabym przenocować tutaj.


Cisza, która zapadła po moich słowach, była wręcz namacalna. Córka spojrzała na brata, a potem oboje spojrzeli na mnie z zakłopotaniem.


Mamo… – zaczął syn, drapiąc się po głowie. – Wiesz, my już mamy tutaj swoje życie, swoje sprawy. To jest nasze miejsce.


Ależ oczywiście, rozumiem. – odpowiedziałam, choć w sercu poczułam chłód. – Myślałam tylko, że… to przecież dom, który kupiłam dla was. Chciałam spędzić z wami trochę czasu…


Mamo – przerwała mi córka, patrząc na mnie poważnie. – To jest nasze mieszkanie. My tu rządzimy, mamy swoje zasady. Nie jesteś już częścią tego życia. Lepiej będzie, jeśli znajdziesz sobie inne miejsce na nocleg.


Zamilkłam, próbując zrozumieć te słowa. Jak to możliwe? Poświęciłam tyle lat, by zapewnić im to miejsce, a teraz jestem tutaj niechciana?


Rozumiem… – powiedziałam cicho, zbierając swoje rzeczy. Wstałam z sofy, czując, jak narasta we mnie ból. – Przepraszam, nie chciałam przeszkadzać.


Wyszłam z mieszkania z ciężkim sercem, czując, że coś we mnie pękło. Schodząc po schodach, usłyszałam, jak drzwi mieszkania za mną się zamykają, oddzielając mnie od mojego marzenia, które nagle stało się koszmarem.


Na ulicy wzięłam głęboki oddech, próbując powstrzymać łzy. Przez tyle lat marzyłam o powrocie do domu, ale teraz zrozumiałam, że domu już nie ma. Jest tylko miejsce, które kiedyś kupiłam, ale które nigdy nie będzie należało do mnie. Przez te wszystkie lata dałam im wszystko, co mogłam, a teraz zostałam z niczym.