Kasia miała nadzieję, że po rozwodzie z mężem, jej życie zacznie się stabilizować. Po latach konfliktów i nieporozumień, w końcu odzyskała wolność. Jednak samotne wychowywanie dwóch małych dzieci było ogromnym wyzwaniem. Bez stałej pracy i wsparcia finansowego ze strony byłego męża, Kasia nie miała gdzie się podziać.
Jej rodzice, Jan i Maria, zawsze starali się wspierać swoją córkę. Kiedy dowiedzieli się o jej trudnej sytuacji, Jan zaproponował, żeby Kasia wraz z dziećmi zamieszkała u nich, w ich dużym, rodzinnym domu. Kasia poczuła ogromną ulgę i wdzięczność. W końcu miała dach nad głową i miejsce, gdzie mogła zacząć wszystko od nowa.
Pierwsze miesiące wspólnego mieszkania były trudne. Kasia starała się znaleźć pracę, jednocześnie zajmując się dziećmi i pomagając rodzicom w domu. Jan i Maria byli cierpliwi i wspierali ją, ale atmosfera zaczęła się zmieniać, kiedy Jan coraz częściej przypominał Kasi, że dom należy do niego i Marii.
Pewnego wieczoru, kiedy Kasia przygotowywała kolację, Jan wszedł do kuchni z poważnym wyrazem twarzy. „Kasiu, musimy porozmawiać” – zaczął, a jego ton głosu nie wróżył niczego dobrego.
Kasia spojrzała na ojca z niepokojem. „Co się stało, tato?”
Jan westchnął ciężko. „Nie dałem ci mieszkania w prezencie, po prostu pozwoliłem ci zamieszkać tymczasowo. Musisz zacząć myśleć o znalezieniu własnego miejsca.”
Słowa ojca były jak cios w serce. „Tato, ja staram się jak mogę. Szukam pracy, oszczędzam każdy grosz. Myślałam, że mogę tu zostać, dopóki nie stanę na nogi.”
„Kasiu, to nie jest łatwe dla nas wszystkich. Ty i dzieci, zajmujecie dużo miejsca. Dom staje się coraz bardziej zatłoczony, a my też potrzebujemy spokoju” – odpowiedział Jan, próbując zachować spokój.
Maria, która usłyszała rozmowę, weszła do kuchni. „Jan, może powinniśmy dać jej więcej czasu. Kasia robi wszystko, co w jej mocy.”
Jan pokręcił głową. „To nie jest kwestia czasu, Maria. Chodzi o zasady. Kasia musi zrozumieć, że to jest nasz dom i nie może tu zostać na zawsze.”
Kasia poczuła, jak łzy napływają jej do oczu. „Tato, ja naprawdę nie wiem, co mam zrobić. Nie mam dokąd pójść. Proszę, daj mi jeszcze trochę czasu.”
Jan spojrzał na nią surowo. „Masz trzy miesiące. Po tym czasie musisz znaleźć sobie nowe miejsce.”
Kasia nie mogła uwierzyć, że jej własny ojciec był tak bezwzględny. Przez kolejne dni starała się nie myśleć o ultimatum, ale świadomość nadciągającego terminu była przytłaczająca.
Codziennie przeszukiwała ogłoszenia o pracę i mieszkania, próbując znaleźć cokolwiek, co pozwoliłoby jej i dzieciom na nowy start.
W końcu, po wielu tygodniach poszukiwań, udało jej się znaleźć małe, skromne mieszkanie na przedmieściach. Nie było to idealne rozwiązanie, ale przynajmniej miała gdzie się podziać. Z ciężkim sercem, Kasia spakowała swoje rzeczy i przygotowała się do przeprowadzki.
W dniu wyprowadzki, Jan i Maria patrzyli, jak Kasia i dzieci opuszczają dom. „Kasiu, pamiętaj, że zawsze możesz na nas liczyć” – powiedziała Maria, próbując ukryć łzy.
„Dziękuję, mamo. Wiem, że tata miał swoje powody, ale to było bardzo trudne” – odpowiedziała Kasia, czując mieszankę smutku i ulgi.
Jan, stojąc obok, poczuł, że jego serce jest ciężkie. Wiedział, że jego decyzja była surowa, ale wierzył, że zrobił to, co było konieczne. „Kasiu, chciałem ci tylko pokazać, że musisz być samodzielna. Wierzę, że sobie poradzisz.”
Kasia uśmiechnęła się przez łzy. „Zrobię wszystko, żeby udowodnić, że masz rację, tato.”