Najważniejszym powodem, dla którego przestałam przyjmować gości, jest moje lenistwo. Bycie gospodynią było dla mnie bardzo wyczerpujące.
W końcu trzeba było nie tylko zrobić całkowity porządek, ale także przygotować smakołyki. Teraz nie mam na to ani środków, ani ochoty. Można spotkać się w kawiarni i wypić kawę.
Drugim powodem jest negatywna energia. Nie wszyscy goście przychodzą do ciebie z czystą duszą. Po co mi kłopoty i nieszczęścia innych ludzi?
Po każdym przyjęciu czułam się załamana i przygnębiona. Nie chcę już poświęcać swojego komfortu.
Odkąd przestałam otwierać drzwi do mojego domu, opuściły mnie koszmary i bezsenność. Co więcej, jestem na emeryturze i nudzę się w domu.
Chcę wyjść, odwiedzić nowe miejsca i jakoś się rozerwać. Jaki jest sens marudzenia i ciągnięcia wszystkich dookoła?
I tak sobie pójdą, a ty będziesz musiał sprzątać i martwić się, czy przyjęcie było udane, czy nie. Nasze miasto jest pełne miejsc, w których można się dobrze bawić.
We współczesnym świecie nie ma potrzeby spotykania się ze znajomymi i celebrowania świąt w czterech ścianach. Tak, a ja chcę cieszyć się tym procesem, a nie biegać cały dzień z miotłą i kisnąć przy kuchence.
Teraz mój dom to mój mały świat. Nie ma tam ludzi, których nie potrzebuję. Można powiedzieć, że jestem po prostu niegościnnym socjopatą, ale to błędne przekonanie.