Wychowała mojego brata i mnie sama. Ojciec zniknął zaraz po moich narodzinach, a mój brat mieszkał z ojcem przez trzy lata.

Oczywiście było nam ciężko. W tamtym czasie kraj nawet nie myślał o pomocy samotnym matkom, dobrze, że przynajmniej rodzice mojej matki żyli i pomogli nam przetrwać. Mój brat i ja często byliśmy pozostawieni sami sobie.

Moja matka musiała pracować na kilka etatów, aby nas wyżywić. Nie mieszkaliśmy z rodzicami mamy — dostaliśmy dwupokojowe mieszkanie od babci mamy.

- Sabina — powiedziała moja babcia do swojej córki, mojej matki — to nie jest dobre. Dzieci dorastają bez ciebie, cały czas same, nie zwracasz na nie uwagi, a co jeśli coś się stanie? Powinnaś sprzedać swoje mieszkanie i wprowadzić się do nas. Mamy przestronny pokój z trzema sypialniami.

Pamiętam, jak nie chciałam się przeprowadzać. Byłam bardzo miła dla moich dziadków, ale nie chciałam mieszkać z nimi. Pamiętam zapach lekarstw i kotów w ich domu.

"Mamo, tak nie można, pieniądze ze sprzedaży szybko się skończą, ja pracuję, mieszkamy, a dzieci tak teraz dorastają — na swoim" - odpowiedziała moja mama

Biorąc pod uwagę fakt, że żaden z dziadków nie był na emeryturze, nie siedzieli z nami. Ale dawali mamie pieniądze. Po tym, jak odeszli babcia i dziadek, mama zaczęła wynajmować ich trzypokojowe mieszkanie i zaczęło nam wystarczać pieniędzy.

Mama pracowała tylko w jednym miejscu i zaczęła nas wychowywać. Ale zaczęła to robić za późno... Gdy zabrakło babci i dziadka, matka zaczęła wynajmować ich trzypokojowe mieszkanie i zaczęły nam spływać stałe dochody. Niby miała dla nas więcej czasu, ale dla brata było zdecydowanie za późno na wychowywanie go...

Chociaż mój brat i ja mamy niewielką różnicę wieku, nie zawsze się z nim dogadywałam. Bardzo różny temperament i sposób myślenia. Ja lubiłam czytać, a mój brat wychodził z chłopakami na podwórko.

Później związał się z niezbyt dobrą kompanią. Matka była regularnie wzywana do szkoły. Ja byłam ta cicha. Nie jestem kujonem, ale pilnie się uczyłam.

W rezultacie mój brat prawie poszedł do więzienia. Matka opłaciła szaloną kaucję za niego, a potem w końcu wstąpił do wojska. Mieliśmy nadzieję, że się opamięta.

Kiedy mój brat wrócił, ja byłam już na studiach. Zapisałam się na kurs angielskiego. Musieliśmy mieszkać razem. Mama i ja w jednym pokoju, a brat w drugim. Poszedł do pracy.

Mama odetchnęła z ulgą, ale nie trwało to długo. Szybko odszedł z pracy, przenosząc się z miejsca na miejsce, albo w ogóle nie pracował. Wychodził i bawił się, a rok później przyprowadził do nas swoją narzeczoną.

- Chciałbym, żebyście ją poznały. To jest Agnieszka. Chcemy się pobrać.

Przedstawił nam dziewczynę w głębokiej ciąży. Mama i ja nie powiedziałyśmy ani słowa. Zaczęli mieszkać w jego pokoju. Charakter Agnieszki był spokojny, ale była głupia.

Przynajmniej brat zamieszkał w domu. Dwa miesiące później urodziło im się dziecko. Pół roku później okazało się, że Agnieszka znów jest w ciąży.

Byłam zmęczona pierwszym dzieckiem, nie wysypiałam się, miałam egzaminy, więc zamieszkałam u koleżanki. Myślałam, żeby namówić mamę, żeby przestała wynajmować trzypokojowe mieszkanie i pozwoliła mi tam zamieszkać, ale potem zmieniłam zdanie — potrzebowała pieniędzy, pomagała bratu.

Obroniłam dyplom. Zaproponowano mi staż za granicą. Chętnie się zgodziłam i poleciałam. Cały czas dzwoniłam do mamy, powiedziała mi, że brat ma już córkę, ale oni nadal chcą mieć więcej dzieci.

On pracuje w sklepie, zdecydowali się zamieszkać razem w trzypokojowym mieszkaniu, a teraz wynajmują dwupokojowe. Agnieszka również poszła do pracy jako sprzedawczyni w sklepie, a jej matka jest na emeryturze i opiekuje się wnukami.

Staż szybko się skończył i wróciłam do domu. Musiałam mieszkać w pokoju przejściowym. Trwało to tydzień, potem wolałam przenieść się do wynajętego mieszkania.

Od razu poszłam do pracy, często podróżując do różnych miast, rzadko widuję moich krewnych. Ostatni raz widziałam ich miesiąc temu.

Mama powiedziała mi, że sprzedała dwupokojowe mieszkanie. Jak się okazało, mój brat uszkodził kręgosłup w pracy i nie jest już w stanie pracować, a Agnieszka niedługo znów będzie miała dziecko. Z czego będą żyć? Właśnie dlatego mama je sprzedała.

Zapomniała już, jak pracowała na kilku etatach, by przeżyć i nadal mieć mieszkanie. Zapytałam ją, gdzie jest moja część sprzedanego mieszkania.

Przydałyby mi się pieniądze, chcę wziąć kredyt hipoteczny, ale jeszcze mnie na to nie stać. Mama spuściła wzrok i powiedziała, że nie może pomóc. A potem zabiła mnie jednym zdaniem:

"Drugie mieszkanie dałam synowi, żeby nie skończył na ulicy, gdy mnie już nie będzie" - powiedziała prawie szeptem.

- I nie obchodzi cię, że nie mam domu?

- Jesteś mądrą dziewczyną, będziesz w stanie zarobić na mieszkanie, ale gdzie pójdzie twój brat i dzieci?

To interesujące... Ten mądry nie ma mieszkania. Gdzie w tym sprawiedliwość? Mój brat całe życie popełniał błędy, niczym się nie przejmował, żył po swojemu i w efekcie wszystko mu się należało.

A ja pomagałam mamie, sama sobie radziłam, niczego od niej nie wymagałam i koniec końców zostawiła mnie z niczym. Jak to możliwe?