Tego samego dnia mieliśmy iść na wesele moich krewnych, ale nie poszliśmy. Cała sprawa polega na tym, że bardzo się rozchorowałam i lekarz przepisał mi zastrzyki.
Poszłam do szpitala, gdzie mi je podali. Potem wróciłam do domu i położyłam się. Czułam się bardzo źle. Nie miałam siły ani ochoty nigdzie wychodzić. Dlatego zostałam w domu.
Kupiliśmy prezent dla nowożeńców i daliśmy go im przez moich rodziców. Skonsultowaliśmy się z mężem i zdecydowaliśmy, że pójdzie jeszcze do restauracji złożyć mamie życzenia z okazji jej urodzin, posiedzi tam chwilę, a potem wróci do domu.
Jednak sprawy nie potoczyły się tak, jak planowaliśmy. Rodzice mojego męża zaczęli remontować dom, ale z jakiegoś powodu zdecydowali, że ich dzieci powinny zapłacić za wszystko i same przeprowadzić remont.
Oczywiście zięciowie nie byli tym zainteresowani, więc teściowa naciskała na swojego syna Leszka, mojego męża. Oczywiście Leszek nie mógł odmówić swojej matce.
Obiecał, że nasz budżet rodzinny i nasza rodzina na tym nie ucierpią. Umówił się ze swoim przyjacielem, aby pożyczył mu pieniądze.
Leszek planował znaleźć dodatkową pracę na pół etatu i w ten sposób spłacić dług. Mnie, oczywiście, również nie podobała się ta opcja.
Chodzi o to, że Leszek już bardzo ciężko pracuje, a gdyby dostał dodatkowo pracę na pół etatu, w ogóle nie widywalibyśmy się z nim i dziećmi. A potem pomyślałam o tym i powiedziałam mężowi:
"Myślę, że to będzie złe i niesprawiedliwe, jeśli my będziemy pomagać tylko twoim rodzicom. Przecież moi rodzice też potrzebują pomocy przy remontach.
Oni też mają daczę, która wymaga naprawy. Ale mają sumienie i nie proszą nas o pieniądze. Jeśli ty pomagasz swoim rodzicom w naprawach w domu, to ja też chcę, żebyśmy pomagali moim rodzicom!"
Mój mąż pomyślał o tym i zdecydował, że mam rację. Postanowiliśmy zrobić tak: ze zgromadzonych pieniędzy wzięliśmy 8,6 tysiąca na zakup samochodu.
Postanowiliśmy dać mojej mamie i teściowej po ponad 4 tysiące na urodziny. Po prostu nie mamy możliwości, by dać więcej pieniędzy.
I tak mój mąż dał mamie pieniądze. Podziękowała mu, a potem zapytała:
- Kiedy zaczniesz nam pomagać przy remoncie?
- Więc to jest moja pomoc. Kup materiały i zatrudnij robotników!
Jednak teściowa bardzo się na niego zdenerwowała:
"To bardzo mała suma! Co możemy za nią zrobić? To twoja żona zabroniła ci dawać nam pieniądze! Jest strasznie chciwa! Nie chcę, żebyście przychodzili na moje przyjęcie urodzinowe!"
Mąż był bardzo zdenerwowany. Kiedy wrócił do domu, opowiedział mi o wszystkim. Rzecz w tym, że miał już strasznie dość remontu. Powiedział mi, że właśnie oddał pieniądze i nie będzie więcej uczestniczył w naprawach.
- I nie obchodzi mnie, co myśli moja mama! Niech nazywa mnie pozbawionym skrupułów i niewdzięcznym!
Doskonale rozumiem Leszka. Jest bardzo urażony, że jego matka nie doceniła naszego prezentu.
A nawet zabroniła własnemu synowi przyjść do restauracji w jej urodziny. Ostatnio zachowuje się bardzo dziwnie. Może zaczyna się starzeć?