Dla Anny nadszedł czas, którego bała się przez całe życie - jej ukochany syn nie poświęcał jej tyle uwagi, co kiedyś. Krzysztof do tej pory dzwonił do mamy codziennie, najczęściej wieczorami po pracy. Teraz kontaktuje się z nią tylko wtedy, gdy ma wolny dzień - czyli jedynie raz w tygodniu.
Kobieta przyzwyczaiła się do długich telefonicznych rozmów z synem, więc każdego dnia wieczorem kręciła się wokół telefonu, hipnotyzując go jednym spojrzeniem i czekając na dzwonek. Teraz jednak jej świat legł w gruzach. Syn dzwoni jedynie w dogodnym dla niego czasie i nie o stałej porze i stałej częstotliwości. Cały czas ma wymówki, że był zajęty zakupami z żoną lub pomaganiem jej w domu i tak dalej. Anna nie dawała za wygraną.
Synu, wiesz, że siedzę wieczorami, czekając na twoje telefony! Czy naprawdę tak trudno jest najpierw zadzwonić do mnie na co najmniej kilka minut, a potem wrócić do swoich osobistych spraw?
Krzysztof próbował ją uspokoić i obiecał poprawę, która trwała jedynie przez kilka dni. Potem powtórzyło się to samo - interesy, obowiązki domowe, zmartwienia i wiele innych wymówek.
Jednak nadszedł czas, kiedy Krzysztof przestał dzwonić nawet w dzień wolny, czyli w niedzielę. Kontaktował się z nią coraz rzadziej, a rozmowy stawały się coraz krótsze i szybsze. Nie zawsze mieli czas, by zapytać się nawzajem, jak się sprawy mają. Anna szukała przyczyny jego zachowania i rozwijała w głowie różne scenariusze. W końcu doszła do wniosku, że syn nie ma z nią o czym rozmawiać, ponieważ stara kobieta nieustannie siedzi w domu. Krzysztof stał się dla niej oschły, a matka doszła do wniosku, że przestał ją kochać.
W rezultacie Anna wpadła w histerię. Przestała normalnie spać, zaczęła mniej jeść, była nieustannie zdenerwowana i płakała. Ze smutku opadała z sił. Dzień po dniu użalała się nad sobą coraz bardziej. W tych rzadkich chwilach, kiedy syn do niej dzwonił i pytał o jej zdrowie i samopoczucie, sucho rzucała frazesami, że nikt jej nie potrzebował, więc przeżywała swoje dni w samotności. Syn wybić jej tę teorię z głowy, ale nieskutecznie.
W ten sposób kobieta dręczyła nie tylko siebie, ale i swojego syna. Zdarzało się, że czasami wybierała do niego numer i mówiła do słuchawki dziwne rzeczy - przeklinała, była zdenerwowana. Odbiło się to negatywnie na jej zdrowiu i przez to zmagała się z wysokim ciśnieniem.
Pewnego razu, gdy Anna poczuła się na tyle źle, że postanowiła wezwać karetkę, podczas interwencji podszedł do niej sanitariuszka, która wyglądała na rówieśniczkę jej syna. Anna zaczęła płakać i zwierzać się młodej kobiecie z niepoprawnych relacji z synem, mając nadzieję, że otrzyma od niej wspacie. Kobieta uważnie jej wysłuchała, a potem opowiedziała swoją historię.
Gdy w młodości przeniosła się do innego miasta, aby studiować, poznała tam swojego przyszłego męża. Po jakimś czasie zdecydowali się na wspólne mieszkanie, podczas gdy jej matka pozostała w innym mieście. W tamtych czasach telefony jeszcze nie były tak wszechobecne, więc posługiwała się tylko korespondencją. Nie miała też okazji często odwiedzać matki, ponieważ pracowała i troszczyła się o swoją rodzinę. Czy to oznacza, że zaczęła gorzej traktować swoją rodzicielkę i przestała ją kochać? Kto powiedział, że miłość mierzy się liczbą telefonów?
Sanitariuszka uświadomiła starszej kobiecie, że miłość syna nadal trwa.
To też może cię zainteresować: Ali Agca zyskał wybaczenie Jana Pawła II. Teraz cieszy się wolnością i nowym życiem
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Wiemy już kim jest mąż Idy Nowakowskiej. Sekret w końcu wyszedł na jaw
O tym się mówi: W Europie pojawiły się egzotyczne owady. Władze ostrzegają. Niebezpieczeństwo jest realne