Choć uroczystość miała charakter świecki i kameralny, emocje były ogromne, a jeden detal szczególnie zapadł w pamięć wszystkim obecnym. To właśnie on sprawił, że pożegnanie modelki i autorki książek nabrało głębokiego, niemal duchowego wymiaru.

Pożegnanie pełne ciszy i symboli

W poniedziałek 15 grudnia na Cmentarzu Powązki Wojskowe w Warszawie zgromadzili się bliscy, przyjaciele oraz fani Agnieszki Maciąg. Uroczystość rozpoczęła się punktualnie o godzinie 11:00 i od pierwszych chwil było jasne, że nie będzie to tradycyjny pogrzeb. Ceremonia miała charakter świecki i została poprowadzona w sposób niezwykle subtelny, spokojny i pełen refleksji.

Zgodnie z wolą rodziny, całe pożegnanie odbywało się bez patosu, za to z naciskiem na wartości, które Agnieszka Maciąg promowała przez całe życie – autentyczność, uważność i wewnętrzną harmonię. Symbolicznym gestem było również to, że uroczystość prowadziły wyłącznie kobiety, co podkreślało ideę kobiecej siły i solidarności, tak bliską zmarłej.

Napis na urnie, który zatrzymał spojrzenia

Największe poruszenie wśród żałobników wywołała urna, w której złożono prochy Agnieszki Maciąg. Zamiast imienia i dat, znalazł się na niej krótki, lecz niezwykle wymowny napis:

„Od Ciebie przyszłam i do Ciebie wracam”

Jak ujawniła rodzina, były to słowa wybrane przez samą Agnieszkę – jej ostatnia wola. Napis doskonale oddawał jej duchowość oraz sposób postrzegania życia i śmierci. Dla wielu uczestników ceremonii był to moment szczególnie wzruszający, który wywołał ciszę pełną emocji i refleksji.

Wspomnienia zamiast żalu

Podczas ceremonii nie zabrakło wspomnień z życia Agnieszki Maciąg. Przypominano jej drogę zawodową, ale przede wszystkim mówiono o niej jako o żonie, matce i kobiecie, która inspirowała innych do życia w zgodzie ze sobą. W tle wybrzmiał jej utwór „Zatrzymaj czas”, a na ekranie pojawiły się zdjęcia pokazujące ją w codziennych, prywatnych momentach – z dziećmi, w podróży, w domu.

Jedno ze zdań wypowiedzianych podczas uroczystości szczególnie zapadło w pamięć zgromadzonych: że Agnieszka „nigdy nie była gwiazdą”, bo ponad wszystko była po prostu sobą. To właśnie ta zwyczajność, połączona z niezwykłą wrażliwością, sprawiła, że dla tysięcy kobiet stała się autorytetem.

Głos męża, który poruszył Polskę

Jeszcze przed pogrzebem ogromne emocje wzbudził wpis Roberta Wolańskiego, męża Agnieszki Maciąg. W poruszających słowach nazwał ją swoim „Światłem” i „Sensem życia”, dziękując za miłość, wiarę i siłę, jaką mu dała. Jego słowa były dla wielu symbolicznym pożegnaniem – pełnym bólu, ale i wdzięczności.

Podczas samej uroczystości Wolański był wyraźnie przejęty. Jego obecność, milcząca i pełna emocji, dopełniała atmosfery pożegnania, które zamiast rozpaczy niosło spokój i akceptację.