Jego odejście w maju 2017 roku w wieku 67 lat pozostawiło ogromną pustkę w świecie artystycznym. Choć od tego wydarzenia minęło już kilka lat, wspomnienia o nim wciąż powracają. Niedawno Sławek Uniatowski, znany wokalista i uczeń mistrza, podzielił się poruszającymi faktami na temat jego ostatnich chwil.
Polska płakała po śmierci Wodeckiego
22 maja 2017 roku media obiegła dramatyczna wiadomość – zmarł Zbigniew Wodecki. Artysta, znany z niezwykłego talentu, ale i pogodnego usposobienia, był obecny na polskiej scenie przez dekady. Jego utwory, od „Chałupy Welcome To” po „Zacznij od Bacha”, stały się częścią historii polskiej kultury.
Wiadomość o śmierci muzyka wstrząsnęła fanami. Sieć zalała fala kondolencji, wspomnień i łamiących serce wpisów.
Album i festiwale przywracają jego obecność
W 2025 roku wznowiono kultową płytę „Dusze kobiet”, która przypomniała słuchaczom o wyjątkowej wrażliwości Wodeckiego. Reedycja albumu wniosła jego twórczość na nowo do domów Polaków.
Także festiwale muzyczne oddają mu hołd – w Opolu podczas koncertu Jacka Cygana Beata Rybotycka zaśpiewała „Chwytaj dzień” w duecie z nagraniem mistrza. Publiczność była poruszona – to tak, jakby Wodecki znów stanął na scenie.
Wspomnienia Uniatowskiego – anegdoty i szczerość
Sławek Uniatowski w rozmowie z Światem Gwiazd opowiedział o mistrzu pełnym humoru. Przywołał zabawne momenty, kiedy Wodecki przerabiał teksty własnych piosenek na żartobliwe wersje. – „Lubię wracać, tam gdzie piłem” – cytował, pokazując, jak wielki dystans do siebie miał legendarny artysta.
Ale wywiad szybko nabrał poważniejszego tonu. Uniatowski wspomniał także o trudnych chwilach, jakie towarzyszyły odejściu muzyka. – Był w szpitalu, ja o tym wiedziałem od samego początku. I tak wiedzieliśmy, że można go tylko i wyłącznie odłączyć – wyznał.
Wodecki wciąż obecny w sercach fanów
Choć od śmierci Zbigniewa Wodeckiego minęło już osiem lat, jego muzyka i wspomnienia pozostają żywe. Dla młodszych artystów jest wzorem twórczości i charyzmy, dla publiczności – symbolem piękna polskiej piosenki. Wspomnienia Uniatowskiego pokazują, jak trudnym i bolesnym doświadczeniem było pożegnanie mistrza, ale także jak bardzo jego duch wciąż żyje wśród nas.