Marta była w małżeństwie przez 15 lat, związek, który początkowo wydawał się pełen miłości i zrozumienia. Jednak z czasem zauważyła, że jej mąż, Piotr, zaczął się od niej oddalać. Na początku ignorowała to, tłumacząc sobie, że może to tylko stres związany z pracą. Ale kiedy odkryła pierwszą zdradę, jej świat się zawalił.
Piotr przepraszał, obiecywał poprawę, a ona, mając nadzieję na ratunek dla rodziny, postanowiła mu wybaczyć. Niestety, to nie był jednorazowy wybryk. Zdrady stały się częścią ich życia, a Marta, choć z każdym kolejnym odkryciem czuła coraz większy ból, nie potrafiła odejść. Myślała o dzieciach, o wspólnych latach, o tym, jak trudno będzie zacząć od nowa.
W końcu przyszedł dzień, kiedy już nie mogła dłużej tego znieść. Ostatecznie zdecydowała się na rozwód. Wydawało jej się, że teraz wreszcie będzie mogła żyć spokojnie, z dala od ciągłych kłamstw i zdrad. Znalazła w sobie siłę, by stawić czoła nowemu życiu jako samotna matka.
Ale Piotr nie zamierzał się poddać tak łatwo. Niespodziewanie złożył wniosek o podział majątku, żądając od Marty mieszkania, które było jej schronieniem i miejscem, gdzie wychowywała dzieci. Twierdził, że ma do niego prawo, chociaż to ona przez lata spłacała kredyt, a on często przeznaczał pieniądze na swoje romanse.
Marta czuła, że to już za wiele. Miała już dość walki, ale nie mogła pozwolić, by odebrano jej to, co było dla niej i dzieci tak ważne. Postanowiła walczyć o swoje prawa. Wiedziała, że jeśli teraz się podda, straci wszystko, co zbudowała własnymi rękami.
Kiedy spotkała Piotra w sądzie, zrozumiała, że nie ma już do niego żadnych uczuć poza zimnym gniewem. Patrząc mu w oczy, zobaczyła człowieka, który zniszczył jej życie, a teraz próbował odebrać jej ostatni bastion bezpieczeństwa. Ale Marta już nie była tą samą, złamaną kobietą, którą była kilka lat temu. Była silniejsza, gotowa na walkę, nawet jeśli miała to być najtrudniejsza bitwa w jej życiu.
Piotr był zaskoczony jej stanowczością. Nie spodziewał się, że Marta, którą zawsze postrzegał jako słabą, teraz stanie na wysokości zadania i będzie walczyć jak lwica o to, co jej się należy. Proces trwał miesiącami, ale Marta nie ustępowała. Z pomocą dobrego prawnika i wsparciem przyjaciół, udało jej się wygrać. Mieszkanie zostało jej przyznane.
Kiedy opuszczała salę sądową, poczuła ulgę. Wiedziała, że to dopiero początek nowego życia, ale była gotowa na wszystko, co miało nadejść. Przede wszystkim, była dumna z siebie, że potrafiła postawić się komuś, kto przez lata ją krzywdził. Wreszcie mogła powiedzieć, że jest wolna i że to ona kontroluje swoje życie.