Rodzice mojego męża są zamożni, a my ledwo wiążemy koniec z końcem. Każdy dzień jest dla nas walką o przetrwanie. Mamy dwójkę małych dzieci, które potrzebują nie tylko miłości, ale i podstawowych rzeczy: jedzenia, ubrań, lekarstw. Mój mąż pracuje od świtu do nocy, starając się zapewnić rodzinie godne życie, a ja dorabiam, jak mogę, zajmując się domem i dziećmi. Mimo to, pieniędzy ledwo starcza na podstawowe potrzeby.


Zawsze miałam nadzieję, że rodzice mojego męża, którzy są zamożni, zechcą nam pomóc. Może nie dla nas, ale dla swoich wnuków, którzy zasługują na lepsze życie. Próbowałam z nimi rozmawiać, opowiedzieć, jak trudna jest nasza sytuacja. Ich odpowiedź była jednak zawsze taka sama: „Musicie sami sobie radzić. My pracowaliśmy całe życie na to, co mamy. Nie możemy rozdawać naszych oszczędności na lewo i prawo.”


To boli, kiedy widzę, jak żyją w luksusie, a nasze dzieci muszą zadowolić się najtańszymi ubraniami z second-handu. Wiem, że nie jesteśmy w stanie dać im wszystkiego, na co zasługują, ale przynajmniej staramy się zapewnić im miłość i bezpieczeństwo.


Niedawno nasze najstarsze dziecko zachorowało. Lekarze powiedzieli, że potrzebna jest kosztowna operacja. Nie mieliśmy wyjścia, musieliśmy poprosić rodziców mojego męża o pomoc. Z ciężkim sercem poszliśmy do nich, z nadzieją, że tym razem postawią na pierwszym miejscu dobro swojego wnuka.


„Nie możemy cię wspierać w każdej sytuacji,” odpowiedzieli chłodno, gdy opowiedzieliśmy im o sytuacji. „Powinniście byli przewidzieć takie rzeczy. Każdy jest odpowiedzialny za swoje życie.”


Wyszliśmy stamtąd z ciężkim sercem, czując się jeszcze bardziej opuszczeni niż wcześniej.

Byłam wściekła, rozczarowana i załamana. Mój mąż milczał przez całą drogę powrotną do domu. Wiedziałam, że go to złamało, że jego własni rodzice odwrócili się od nas w najtrudniejszym momencie.


Przez następne tygodnie staraliśmy się zebrać pieniądze na operację sami, prosząc o pomoc przyjaciół i rodzinę. Udało się, ale za jaką cenę? Straciliśmy resztki nadziei na wsparcie od rodziców mojego męża. Zrozumieliśmy, że nie możemy na nich liczyć, że musimy polegać tylko na sobie.


Ale jedno jest pewne – nigdy nie zapomnę tego uczucia, kiedy stanęliśmy przed nimi, błagając o pomoc, a oni odwrócili się od nas. To uczucie pozostanie we mnie na zawsze. Nigdy nie zrozumiem, jak mogą żyć w takim bogactwie, podczas gdy ich własne wnuki cierpią. Ale jedno wiem na pewno – nasze dzieci nigdy nie będą musiały prosić o pomoc nikogo innego. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by zapewnić im lepszą przyszłość, nawet jeśli będziemy musieli walczyć z całym światem.