Jolanta była kobietą pełną energii i radości, mimo swoich 78 lat. Jej życie było wypełnione miłością do syna, Marcina, i wnuków, które były dla niej całym światem. Mieszkała w przestronnym domu, który kiedyś tętnił życiem, lecz teraz czuła się tam samotna. Marcin, jej jedyny syn, odwiedzał ją coraz rzadziej, tłumacząc się pracą i obowiązkami.


Pewnego dnia, Marcin przyszedł z zaskakującą propozycją. „Mamo, co byś powiedziała na mały wyjazd? Dom opieki na obrzeżach miasta organizuje tygodniowy turnus dla seniorów. Zadbają tam o Ciebie, odpoczniesz, poznasz nowych ludzi.”


Jolanta, choć zaskoczona, zgodziła się. Myśl o nowym otoczeniu, choćby na chwilę, wydawała się kusząca. Spakowała kilka rzeczy i wyruszyła z synem do miejsca, które miało być jej tymczasowym schronieniem.


Dom opieki okazał się być miejscem nowoczesnym, z przyjaznym personelem i licznymi udogodnieniami. Jolanta zaczęła nawet cieszyć się pobytem, spędzając czas na rozmowach z innymi pensjonariuszami i uczestnicząc w organizowanych zajęciach. Jednak jej radość nie trwała długo.


Minął tydzień, potem drugi. Marcin nie pojawiał się, nie odbierał telefonów. Jolanta zaczęła się niepokoić. Gdy w końcu udało jej się skontaktować z synem, jego słowa zmroziły jej serce.

„Mamo, to dla twojego dobra. Dom został sprzedany. Nie mogłem dłużej cię utrzymywać.”


Łzy spłynęły po policzkach Jolanty. Zrozumiała, że została podstępnie pozbawiona domu, w którym spędziła całe swoje życie. Syn, którego kochała ponad wszystko, okazał się zimny i wyrachowany.