Kiedyś myślałam, że miłość jest prosta. Że jeśli się kogoś kocha, wszystko inne staje się nieistotne. Moje życie, jak się okazało, było dalekie od tego ideału.


Poznałam Marcina w pracy. Był to przystojny mężczyzna o ciepłym uśmiechu i inteligentnym spojrzeniu. Pracowaliśmy razem nad projektem, a nasze wspólne spotkania przeradzały się w długie rozmowy, które wykraczały poza temat pracy. Jego obecność była dla mnie jak balsam na duszę – czułam się zrozumiana i akceptowana.


Nasz romans rozwijał się szybko. Spotykaliśmy się po pracy, spędzaliśmy razem weekendy. Byłam zakochana do szaleństwa i w tamtych chwilach wierzyłam, że znalazłam swoją drugą połowę. Problem pojawił się jednak wtedy, gdy zrozumiałam, że Marcin jest żonaty.
Pierwszy telefon od Krystyny, żony Marcina, zaskoczył mnie. Dzwoniła, prosząc, żebym zostawiła jej męża. Mówiła spokojnie, niemal błagalnie. W jej głosie słychać było ból, który przenikał mnie na wskroś.


"Proszę, zostaw go. Mamy dzieci. Nasze życie nie jest idealne, ale nie mogę go stracić," mówiła. Jej słowa były pełne desperacji i smutku. Z początku myślałam, że to jednorazowy przypadek, ale telefony zaczęły się powtarzać.


Krystyna dzwoniła do mnie kilka razy dziennie. Każda rozmowa była bardziej dramatyczna od poprzedniej. "Czy wiesz, że on kiedyś mnie kochał? Że budowaliśmy wspólnie dom, życie? Że mamy plany na przyszłość?" pytała. Każde jej słowo było jak cios w serce. Wiedziałam, że moje szczęście jest budowane na cudzym nieszczęściu.


Nie potrafiłam odrzucić Marcina. Był dla mnie wszystkim, czego kiedykolwiek pragnęłam. Ale każdy telefon od Krystyny przypominał mi, że moje szczęście rujnuje życie innej kobiety.


Pewnego wieczoru, siedząc samotnie w moim mieszkaniu, odebrałam ostatni telefon od Krystyny. Tym razem jej głos był inny – cichszy, bardziej zrezygnowany. "Nie wiem, co jeszcze mogę zrobić," zaczęła. "Proszę cię, jako kobieta kobietę. Zostaw go. On nigdy nie będzie twój. Zawsze będzie mój, nawet jeśli nasz związek już nigdy nie będzie taki sam."


Te słowa wstrząsnęły mną do głębi. Zrozumiałam, że jestem na rozdrożu. Mogłam kontynuować ten związek, wiedząc, że niszczę życie Krystyny i ich dzieci, lub mogłam zrobić to, co uważałam za słuszne.


Co mam teraz robić?