W tamtym czasie mieliśmy już dwójkę dzieci. Argumentował, że dla dzieci zdrowiej będzie oddychać czystym powietrzem i spacerować na łonie natury.
Przekonał mnie, że jego matka i ojciec są spokojnymi i przyjaznymi ludźmi, a nasze dzieci nie będą dla nich przeszkodą. Ucieszyłam się z jego propozycji, bo miałam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. Jak bardzo się myliłam...
Mój mąż nie przeprowadził się do domku rodziców, ale przyjeżdżał tam tylko w weekendy, ponieważ daleko było stamtąd do pracy. Tak się złożyło, że zostałam sama z teściami i dwoma synami.
Powinnam od razu powiedzieć, że właściwie nie znałam rodziców mojego męża, ponieważ spotykaliśmy się z nimi bardzo rzadko. Moje najstarsze dziecko potrafi w pięć minut przewrócić cały dom do góry nogami, więc trzeba mieć na niego oko.
Młodszego syna nadal karmię piersią, więc staram się dobrze odżywiać i spać co najmniej sześć godzin dziennie. Jednak moje życie jest pełne stresu i napięcia.
Uzgodniłyśmy z matką mojego męża, że ona zajmie się swoim ogrodem warzywnym, a ja będę sprzątać i gotować, ale dziećmi będziemy zajmować się razem. Jednak kładłam się spać o dziewiątej, a matka mojego męża nadal pracowała w ogrodzie warzywnym, mimo że codziennie pytałam ją, czy nie potrzebuje pomocy.
Miałam nadzieję, że mamy normalne relacje, więc przymykałam oko na niektóre niedogodności, ponieważ ci, którzy mieszkali w domku letniskowym, wiedzą, że nawet zmywanie naczyń to cała historia.
Wszystkie moje nadzieje upadły w momencie, gdy przyszedł do mnie mąż i zaczął mówić, że jego mama jest bardzo zmęczona i nie jest zadowolona ze mnie jako synowej i powinnam być bardziej aktywna. A potem dodał, że za dużo śpię:
"Synowa musi wstawać dwie godziny wcześniej niż matka i kłaść się spać dwie godziny później...".
Przytoczyłam jej słowa dosłownie, ale zdałam sobie sprawę, że nie były to słowa tylko mojego męża, ale również słowa mojej teściowej. Ponadto matka mojego męża jest niezadowolona, że nie ścielę łóżek po tym, jak dzieci spały w ciągu dnia, co jest całkowicie niehigieniczne.
Powiedziała też, że jest jej wstyd, że żona jej syna jest takim niechlujem. W tym momencie dotarło do mnie pytanie:
"Dlaczego to ja mam prowadzić takie życie? Dlaczego muszę niszczyć się w ogrodzie warzywnym?"