Całe życie rządziła moją teściową, a teraz przerzuciła się na mnie. Nie pozwolę jej jednak sobą kierować — teraz babcia zaczęła ustalać własne zasady, kiedy jest gościem.

Jestem mężatką od pięciu lat. Przez cały ten czas żyliśmy spokojnie. Wcześniej babcia rzadko nas odwiedzała. Teraz przychodzi często.

Po jej ostatniej wizycie postanowiłam, że już nigdy nie otworzę jej drzwi. Mieszkanie, w którym mieszkamy, należy do mnie.

Na razie nie planujemy się stąd wyprowadzać, bo mieszkanie jest przestronne i wygodne. Co więcej, nie robię mężowi wyrzutów, że to moja własność.

Kiedy babcia przyjechała do nas po raz pierwszy, powiedziała, że chce z nami zamieszkać. Zgodziłam się. Teściowa długo mnie zniechęcała i ostrzegała, że jej matka ma trudny charakter.

Nie wierzyłam jej. Na próżno nie słuchałam mądrych rad i nie wyrzuciłam jej od razu. Babcia wydawała mi się miłą babunią. Dopiero później zrozumiałam, że to wszystko był jej plan.

Kiedy wróciłam z pracy do domu, nie poznałam swojego mieszkania. Na wszystkich podłogach były dywany, aksamitne zasłony i fantazyjne zasłony zamiast rolet.

Babcia przejrzała wszystkie moje szafy i powiedziała mi, że powinnam ubierać się skromniej. Mąż błagał mnie, żebym nie robiła skandalu i zapewniał, że staruszka wkrótce wyjedzie i jak tylko wyjdzie, przywrócimy wszystko do poprzedniego stanu.

On, podobnie jak jego matka, bał się odezwać do babci. Z jakiegoś powodu wszyscy ją czcili, chociaż stara kobieta nie wyglądała na groźną i autorytatywną.

Po wyjeździe tej baby natychmiast zaczęłam przywracać mieszkaniu jego dawny wygląd. Mój mąż poprosił mnie, żebym nie wyrzucała prezentów od babci, ale kiedy napotkał moje spojrzenie, zdał sobie sprawę, że powiedział to na próżno.

Podczas następnej wizyty starsza pani zrobiła scenę, ponieważ nie widziała swoich dywanów i zasłon. Gdy tylko została sama w domu, zaczęła przemeblowywać mieszkanie. Mimo że prosiłam ją, by niczego nie zmieniała, nie zamierzała mnie słuchać.

Kiedy wróciłam do domu z pracy, zauważyłam, że zamiast moich naczyń wszędzie były PRL-owskie zestawy. Chciałam je wyrzucić, ale kiedy wrócił mój mąż, babcia nagle "dostała zawału".

Mój mąż biegał wokół niej i dał się nabrać. Siedziałam cicho w kuchni i piłam kawę. Nie zamierzałam brać udziału w tym cyrku i pozwalać, by ktoś prowadził paradę w moim mieszkaniu.

Po tym incydencie babcia nie odzywała się do mnie przez dłuższy czas i wyzywająco piła leki na ciśnienie, dopóki nie wyszła. Kiedy wróciła do domu, dzwoniła tylko do mojego męża.

To właśnie jemu powiedziała, że znów nas odwiedzi. Od razu ostrzegłam go, że nie zamierzam tolerować jej wybryków, nawet jeśli nie próbowała dostać zawału.

Przed przyjazdem babci właśnie skończyliśmy remont. W salonie mamy czarną tapetę ze złotymi tłoczeniami, a jedna ściana jest pokryta kosztowną złotą powłoką. Wygląda to bardzo stylowo.

Kiedy wróciłam do domu z pracy, przyłapałem krewną na zrywaniu tapety. Kupiła nam nową, bardziej wesołą tapetę w kwiaty.

Zadzwoniłam do męża i powiedziałam mu, że ma pół godziny na wyprowadzenie babci żywej z naszego domu, bo inaczej nie będę za siebie odpowiadać. Oczywiście przyjechał i zabrał ją do domu.

Starsza pani nie powstrzymała swojej histerii — cały dom słyszał jej krzyki. Jednak mój mąż nie powiedział do mnie ani słowa, zrozumiał, że lepiej mnie nie drażnić.

Ale babcia zwróciła się przeciwko niemu i nazwała go niekochanym wnukiem, ponieważ nie stanął w jej obronie. Moja teściowa też się zaangażowała.

Jest przyzwyczajona do tolerowania wybryków swojej matki, ale ja się na to nie pisałam. Jeśli nie chce żyć według moich zasad, więcej nas nie odwiedzi.