Chcieli zaoszczędzić niezbędną kwotę na pierwszą ratę kredytu hipotecznego w ciągu dwóch lat, ale wtedy kwota w ich skarbonce przestała rosnąć i od tego czasu nie mogą odłożyć nawet tysiąca złotych miesięcznie.
Mieszkam teraz w dwupokojowym mieszkaniu i jestem zmęczona hałasem z powodu mojego syna i synowej, a także z powodu mojej wnuczki, która jest teraz w takim wieku, że chce biegać, skakać, krzyczeć i bawić się zabawkami, ale czuję, że wkrótce oszaleję z powodu tego hałasu.
Minęło pięć lat od ich ślubu i w tym czasie mogliby zaoszczędzić na kredyt hipoteczny, ale nie jest jasne, dlaczego wydają tyle pieniędzy, ponieważ ich wydatki nie były wcześniej tak duże.
Dałam synowi około 20 000 zł. Może to im jakoś pomoże, ale najwyraźniej będą tylko leżeć albo po jakimś czasie mój syn i synowa wydadzą te pieniądze.
Ja muszę iść do pracy, mimo że mam już pięćdziesiąt cztery lata i pomagam synowi oszczędzać na kredyt hipoteczny. Udało im się zaoszczędzić prawie czterdzieści tysięcy, ale jeśli kupujesz mieszkanie, to jest śmieszna kwota.
Kiedy zapytałam, dlaczego nie oszczędzają dalej i wydają wszystko, syn powiedział mi, że synowa zaszła w ciążę, a dziecko potrzebuje wielu rzeczy. Nie myśleli nawet o zabiegu przerwania, ale nie myśleli też o mieszkaniu, a ja nie zamierzałam ich tu trzymać przez kolejne dziesięć lat.
Właśnie w tym czasie mój syn zaczął otrzymywać tylko jedną trzecią swojej pensji, pracując zdalnie. Musiałam im pomóc, bo nie zostawiłabym własnego syna w tarapatach, a mój syn powiedział, że zamierza wziąć dom w hipotekę.
Potem ich dziecko zaczęło chodzić do przedszkola, synowa znowu zaczęła pracować, ale z zarobków nic nie zaoszczędzili na mieszkanie. Nie mogli oszczędzać na kredyt hipoteczny, ponieważ regularnie kupują sobie nowe rzeczy i mogą łatwo wziąć pieniądze ze skarbonki, aby kupić nową sukienkę lub pójść do restauracji.
Przyzwyczaili się już do zajmowania dwóch pokoi w moim mieszkaniu, jest tam wystarczająco dużo miejsca dla wszystkich, nie muszą płacić czynszu i mogą po prostu poczekać, aż odziedziczą to miejsce.
Oczywiście nie nalegam, żeby przeprowadzili się już teraz, ale prędzej czy później muszą mieć własne mieszkanie, nie można cały czas żyć na utrzymaniu matki. Nawet opiekuję się wnuczką zamiast nich, bo oni wracają z pracy bardzo późno, a ja przeważnie siedzę w domu i odbieram ją z przedszkola.
Kiedy wraca do domu, muszę ją nakarmić, przebrać i włączyć bajki, bez nich nie zaśnie. Gotowanie spoczywa tylko na mnie, a synowa i syn jak zwykle nie potrafią nawet pozmywać naczyń w domu, choć to nie taka ciężka praca.
Żona syna tylko raz w miesiącu potrafi umyć podłogi w całym mieszkaniu, ale to za mało w porównaniu z pracami domowymi, które ja wykonuję. Syn zaczął wymyślać wymówki, żeby nie brać kredytu hipotecznego. Nie chcę się kłócić z synem i synową, ale takie życie już mnie irytuje.