Zadzwoniliśmy do Olgi w środku tygodnia, ale moja mama postanowiła zadzwonić do mnie w sobotę i poprosić, żebym zabrała ją do domu naszej ciotki. Wyjaśniłam jej, że nie możemy tego zrobić w ciągu dnia, tylko wieczorem.

- Dlaczego nie, już wcześniej umówiłam się z ciocią.

- Mamo, mamy już plany, zadzwoniłam do Olgi i jedziemy razem na zakupy do supermarketu.

- W takim razie ja też z wami pojadę, zadzwonię tylko do siostry i powiem jej, że odwiedzę ją kiedy indziej.

Najpierw odebraliśmy mamę mojego męża, a potem pojechaliśmy odebrać moją. Mama całą drogę opowiadała o swoich nowych ciuchach, pokazywała złoty pierścionek, który niedawno sobie kupiła. Powiedziała, że zamówiła przez Internet cały zestaw profesjonalnych noży kuchennych.

Dojechaliśmy do supermarketu. Moja mama i ja poszłyśmy wybierać produkty osobno, a Olga i mój mąż poszli osobno.

Mama chodziła po sklepie i ostrożnie wybierała produkty, mówiła, że nie ma dużo pieniędzy. Ale kiedy wpadliśmy na Olgę między rzędami, mama jakby się przestawiła.

Zaczęła wkładać do wózka takie produkty, które nie wróżyły dobrze jej małemu stanowi finansowemu. Czerwone ryby i drogie mięso, czerwony kawior, egzotyczne owoce.

A wszystko dlatego, że postanowiła prześcignąć Olgę, bo w jej wózku było sporo rzeczy z tej listy.

- Pójdziemy, zapłacimy za wszystko i poczekamy na ciebie przy samochodzie - stwierdził mąż.

Mama od razu zapytała, co się stało. Gdy tylko powiedziałam, że mąż i jego mama idą do kasy, mama zawróciła wózek i też pobiegła w tamtą stronę.

Postanowiła ustawić się w kolejce za Olgą, nie było innej możliwości, chociaż było mnóstwo wolnych kas. Olga zapłaciła około 300 złotych za zakupy spożywcze, płacąc za wszystko sama.

Mąż pomógł jej tylko włożyć wszystko do toreb i zanieść do samochodu.

- Nie odchodź za daleko, ja też będę taszczyć swój wózek! - krzyknęła mama.

- Nie martw się, wezmę jeszcze kilka innych rzeczy.

Zakupy mamy wyniosły 365 złotych, trochę więcej niż Olgi.

- Wow - Powiedziała mama ze zdziwieniem.

- Córciu, zostawiłam torebkę w drugiej torbie, możesz za mnie zapłacić, oddam ci później.

Mąż spojrzał na mnie i potrząsnął przecząco głową, portfel też zostawił w domu. Miałam tylko 230 złotych w gotówce i kartę.

- Mamo, przepraszam, mam tylko dwie stówki.

- Nie zaczynaj, miałaś tam kartę kredytową.

- Nie używamy jej, jest tylko na nagłe wypadki.

- Cóż, to jest twój nagły wypadek, możesz ją użyć.

Spojrzałam z powrotem na męża, który już tam stał z niezadowoloną miną. Na karcie były tylko środki kredytowe, a on był przeciwny takim zakupom.

Olga postanowiła szybko wkroczyć w sytuację, aby nie wprawić nikogo w zakłopotanie. Podała więc swoją kartę.

- Weź moją kartę, możesz zwrócić później.

- Nie ma problemu, oczywiście, że zwrócę - powiedziała moja mama z uśmiechem na twarzy i wyrwała paragon od kasjera.

Podeszłam do męża i cicho szepnęłam mu do ucha, że będziemy musieli oddać pieniądze jego mamie, bo moja nigdy nie spłaci swoich długów.

- Słuchaj, podrzucą mnie i ciebie, więc wejdę z tobą do domu, a ty dasz mi pieniądze - mówi Olga. Mojej mamie oczy się zaokrągliły, nie mogła przewidzieć takiej sytuacji.

- O mnie się nie martw, sama poradzę sobie z torbami. Dam ci pieniądze, kiedy następnym razem się spotkamy. Dzieci spieszą się do domu, więc po co je opóźniać?

- Myślę, że poczekają na nas. Prawda, synu? Poczekacie, tak? - Olga uśmiechnęła się słodko.

Mama wsiadła do samochodu i zaczęła odmawiać Oldze podjechania pod jej dom. Ale tej kobiety nie dało się przekonać.

Mama nawet się ze mną nie pożegnała, trzasnęła drzwiami samochodu i zataczając się nieszczęśliwie, weszła do mieszkania. Olga i mój mąż, który niósł torby z zakupami, poszli razem z nią.

Potem wrócili i powiedzieli mi, że mama po prostu wyjęła pieniądze z kieszeni płaszcza, w którym była na zakupach i wręczyła teściowej. Odwieźliśmy teściową do domu, a ona dała mi tabliczkę czekolady przed pójściem na górę.

- Jestem ci bardzo wdzięczna za zabranie mnie do supermarketu.

Mój mąż poszedł odprowadzić mamę i zostawić jej zakupy, po czym wrócił i powiedział:

- Mama dała mi 100 Euro i powiedziała, że nie przyjmie ich z powrotem, bo wydałem na benzynę. Chciałem je oddać, ale zagroziła, że następnym razem na zakupy pojedzie taksówką.

Wieczorem zadzwoniła do mnie mama. Zaczęła lamentować, że teraz nie ma pieniędzy. A gdybym była dobrą córką, z łatwością zapłaciłabym za jej zakupy.

Powiedziała, że teraz muszę zwrócić jej pieniądze albo przestanie się ze mną kontaktować. Niech się teraz nie dziwi, że spędzam więcej czasu z teściową.

Ciężko mi się porozumieć z mamą, bo rozumiem, jak powinien zachowywać się kochający rodzic. Nie tak jak moja mama.