Mój mąż i ja włożyliśmy tyle wysiłku w naszego syna, wychowaliśmy go, pielęgnowaliśmy, a on związał się z kimś, kogo nie rozumiał i zapomniał o swoich rodzicach. Wychowując syna, zawsze uczyliśmy go, że sprawiedliwość i prawda są najważniejsze w życiu.
W naszej rodzinie jest zwyczaj mówienia prawdy i to prosto w twarz. Po co gromadzić urazę, złość, niezadowolenie.
Po to, żeby później tym wybuchnąć? Albo nawet trzymać to wszystko w sobie przez całe życie?
Powiedz prawdę od razu, a wszyscy poczują się lepiej. Dlatego nie milczałam, gdy zobaczyłam dziewczynę mojego syna. Wyglądała jak zwykła wiejska dziewczyna, ale jej twarz zdradzała bogate doświadczenie z mężczyznami.
Nie na taką dziewczynę wychowałam mojego syna. Dorastał otoczony troską, miłością. Chroniliśmy go przed przeciwnościami losu.
Tak powinni postępować kochający rodzice, a przede wszystkim kochająca matka i żona. Swoją troskę i miłość okazywałam we wszystkim.
Na przykład, zawsze gotuję świeże jedzenie. Nie pozwalam moim chłopcom jeść odgrzewanego jedzenia. To niezdrowe.
I nie jestem leniwa, żeby po pracy nie stać przy kuchence. Dziewczyna mojego syna, kiedy usłyszała, że mój syn jest przyzwyczajony do zakładania świeżych koszul rano, jedzenia śniadania z kawą i jedzenia lunchu, zmarszczyła brwi.
Potem powiedziała, że nie została zatrudniona jako kucharka i pokojówka, aby pielęgnować takiego mężczyznę. Widać było jej naturę. Nie jest jeszcze nawet żoną, a już rządzi.
Z takim temperamentem można się po niej spodziewać wszystkiego. Oczywiście powiedziałam synowi o swoich przemyśleniach.
Zmarszczył brwi i powiedział, że sam sobie z tym poradzi. Jak ma to zrobić, skoro wciąż jest dzieckiem? Ma trzydzieści lat. Mężczyźni nie dostają rozumu przed 50-tką.
Mój mąż na przykład długo nie zgadzał się z tym, że bez mojej pomocy sobie nie poradzi. Potem to zaakceptował. Teraz jest mu o wiele łatwiej. Robi wszystko, co mu każę.
W końcu to kobieta rządzi. Ona lepiej widzi, czego potrzebuje jej rodzina. Dziewczyna miała feministyczne poglądy. Myśli o swojej karierze, a wszystko inne jest na drugim planie.
Powinno być odwrotnie. Kobieta jest opiekunką domu, a dobro rodziny powinno być jej priorytetem. Karierę można robić, jeśli po obowiązkach domowych zostaje czas.
Dlatego zabroniłam mojemu synowi żenić się z tą dziewczyną. W okolicy jest mnóstwo godnych kandydatek.
Tymczasem mój syn nie chciał mnie słuchać. Codziennie mieliśmy awantury. Wyjaśniam mu, że to zły pomysł, by angażować się w związek z tą dziewczyną.
Nic dobrego z tego nie wyniknie. Nie pozwolę mu zrujnować sobie życia. Trzasnął drzwiami i wyszedł. Spędził noc na odludziu.
Pojawił się rano i powiedział, że będzie mieszkał sam w wynajętym mieszkaniu. Próbowałam go powstrzymać, ale nic z tego nie wyszło.
Miesiąc później dowiedziałam się, że jest żonaty. I z kim. Dobrze, że nie z kimś, kogo ze sobą przyprowadził. Ale znalazł kogoś innego. Zna ją od kilku tygodni. Tak powiedział przyjaciel syna.
Zmusiłam męża do rozmowy z naszym chłopakiem. Powiedział, że ożenił się na złość mnie. Chciał udowodnić, że może podejmować własne decyzje. To był dla mnie cios.
Niedawno dowiedziałam się, że mój syn i jego żona przeprowadzili się daleko stąd. Jak mógł to zrobić?
Tyle wysiłku i pieniędzy w niego zainwestowałam, a on odciął nas od swojego życia. Bez naszych rad, miłości i wsparcia będzie mu bardzo ciężko.
Nikt nie będzie się nim opiekował tak jak ja. I będą dzieci. Nawet ich nie zobaczę. Co będzie miała dla nich matka? Nic o niej nie wiemy.