We wszystkim. Bez względu na to, co zrobię, powie, że mama robi to lepiej. Zaraz dostanę tików nerwowych od tych słów.
Nie lubię tej kobiety, mimo że nie zrobiła mi absolutnie nic złego. Mam zaskakująco dobrą teściową. Nie próbowała mnie besztać, krytykować czy wchodzić w nasze relacje udzielając rad.
Teraz mojemu mężowi udało się sprawić, że znienawidziłam tę osobę. Strasznie mnie kusi, żeby go zostawić, ale się powstrzymuję. Nadal nie mogę zrozumieć, jak tak dobra kobieta może mieć takiego syna jak mój mąż.
Przez te wszystkie lata, kiedy byliśmy razem, jego mama nigdy nawet nie pomyślała, żeby zrobić coś złego.
Jest taktowną kobietą. Nigdy nie wpada z niezapowiedzianą wizytą, ale przychodzi tylko zapowiedziana.
Nie mówi mi, jak mam żyć. Ogólnie rzecz biorąc, zachowuje się bardzo poprawnie. Jest świetną gospodynią. Daleko mi do niej, zdaję sobie z tego sprawę. Ale nigdy nie pokazała swojej wyższości.
Przez to czasem czuję się nieswojo, bo wciąż jestem dość "zielona" w sprawach domowych. Myślę jednak, że mogłabym się od niej wiele nauczyć, gdyby nie mój mąż.
Jego niekończące się przypomnienia, że jego matka jest lepsza, zniechęcały do jakiejkolwiek chęci poprawy. Może ktoś pomyśli, że skoro nie ma chęci, to zrozumiałe, że małżonek mówi takie rzeczy.
Ale ja też miałam chęci i próby poprawy sytuacji. Przecież mój mąż od pierwszego dnia skrytykował mnie słowami: "a moja matka", a potem śledził to, co jej się udało, a mnie nie.
On nie zrozumie, dlaczego mam do niego pretensje. On po prostu chce tego, co dla niego najlepsze. Wzięłam już od teściowej przepisy, które według mojego męża są najlepsze.
Starałam się gotować według nich. Jeśli coś było niejasne, konsultowałam się z teściową. Ale na koniec i tak usłyszałam, że nie wychodzi mi tak dobrze jak mamie.
Jest dobrze, ale ona jest lepsza. Jak się to słyszy, to w ogóle nie chce się nic robić. Teraz zdałam sobie sprawę, że jakakolwiek wzmianka o matce mojego męża od razu sprawia, że czuję straszną nienawiść.
Teraz staram się nawet ich nie odwiedzać, a przez telefon nie rozmawiać, żeby czegoś nie palnąć. Ona na to nie zasługuje.
Wszystko, co się teraz we mnie dzieje, to wyłącznie wina mojego męża. Mam go po prostu dość.
Wiem, że to nie w porządku złościć się na teściową, bo ona nie ma z tym nic wspólnego, ale nie mogę tego znieść. Prosiłam męża, żeby się tak nie zachowywał. To nie działa. Nadal zachowuje się tak, jakby nic się nie działo złego.