Nie mogłam sprzeciwić się woli męża. Poza tym nie było innego wyjścia. Jednak krewna zapomniała, że mieszka w MOIM mieszkaniu i zaczęła ustalać zasady.

Nigdy nie miałyśmy relacji opartych na zaufaniu, ale nie miałyśmy żadnych konfliktów — starałyśmy się być neutralne. Mój mąż łagodził spory, bo obie jesteśmy mu bliskie.

Teściowa była wściekła, bo nie chciałam przepisać części mieszkania na męża. Prawie zażądała sprzedaży mojego dwupokojowego mieszkania i kupna wspólnego trzypokojowego.

Jednak ani mój mąż, ani ja nie byliśmy zainteresowani takim układem. Mam też szwagierkę. Siostra mojego męża wyszła za mąż w zeszłym roku. Teraz spodziewa się dziecka.

Kasia natychmiast zamieszkała z mężem i jego rodzicami. Kiedy zdała sobie sprawę, że nie może dogadać się z teściową, wróciła do matki. Natychmiast zaczęła bronić córkę i opowiadać, jak dręczyli jej dziecko.

Zawsze ją obrażali i besztali za kawałek chleba. W takich chwilach z trudem powstrzymywałam śmiech. Czy teściowa widziała siebie z zewnątrz? Moja szwagierka miała szczęście, że miała taką teściową w porównaniu ze mną.

- W porządku! W ścisku, ale bez urazy! - Teściowa uspokajała wszystkich, gdy przyjeżdżała do niej córka z rodziną. Mąż Kasi nie nocował w domu teściowej — przyjeżdżał tylko w weekendy i przywoził pieniądze. Raz z rodzicami, raz z żoną. I tak na zmianę.

Oczywiście w kawalerce mojej teściowej działo się coś niezrozumiałego. Spała na sofie w kuchni i bała się zajrzeć do pokoju, żeby nie narazić się na krytykę córki. Ponadto Kasia stopniowo przekonywała męża, aby również się wprowadził.

Jeśli teściowa próbowała coś odpowiedzieć, szwagierka krzyczała na nią: - Mamo, rujnujesz moją rodzinę!

Krewni nie zamierzali wyjeżdżać. I nikt nie spieszył się, by ich wyrzucić. Kiedy zaproponowałam, że wysłała tę nieszczęsną rodzinę na czynsz, zaczęła płakać, że jej zięć nie dostaje wystarczająco dużo pieniędzy, więc nie mogą sobie na to pozwolić.

Od tego czasu teściowa stała się częstym gościem w naszym domu. Potem naciskała na syna, żeby pozwolił jej tu zostać.

- Nie mogę z nimi dłużej zostać! Córka się złości, zięć krzyczy! Boję się, że jeśli się nie rozstaniemy, dojdzie do kłótni. Spanie na kanapie jest niewygodne, a poza tym mam skoliozę. Mogę tymczasowo zamieszkać u ciebie? - jęknęła matka męża.

Odmówiłam. Jednak mąż zaczął mnie przekonywać. Przekonał mnie, że to środek tymczasowy. Obiecał, że za dwa miesiące matka wróci do siebie, a szwagierka obiecała rozwiązać problem mieszkaniowy. Zgodziłam się.

Ale przypomniałam teściowej, że to ja jestem panią domu! Przez jakiś czas wszystko było w porządku. Ale potem moja krewna pomyślała, że to ona jest szefem.

Zaczęła porządkować rzeczy, szperać we wszystkich szafkach, a nawet zabrała się za naprawy! Próbowałam się powstrzymać i zachować spokój, ale potem dałam mężowi jasno do zrozumienia, że nie jestem zadowolona z tego układu.

Porozmawiał z matką, ale ona ani myślała o zmianie. Minęło sześć miesięcy, a to wciąż trwa. Jestem tak zmęczona dogadywaniem się z teściową pod jednym dachem, że nawet nie potrafię tego opisać.

Krytykuje każdy mój ruch. Każe mi oszczędzać światło, wodę, gaz, mimo że za nic nie płaci. Mówi też, że jestem złą gospodynią.

Ostatnio krewna powiedziała, że wydaję za dużo pieniędzy na chemię gospodarczą. Powiedziała, że mogłabym robić pranie i myć wszystko szarym mydłem. Co to za bzdury?

Kiedy posprzątała tym śmierdzącym produktem, byłam zniesmaczona, że jestem w tym mieszkaniu. Nie lubi tego, co gotuję. Wszystko, co nie smakuje jej w lodówce, może wyrzucić do kosza. To dla niej normalna praktyka.

Mam tak dość jej wybryków, że powiedziałam jej to prosto w twarz. Kiedy rozmawiam o tym z mężem, nie dociera to do niego. W rezultacie teściowa obraziła się na mnie. Mąż też mnie zaatakował.

Widzisz, muszę być delikatna dla jego mamy. Z jakiej racji? Nie chcę, żeby krewna przejęła moje mieszkanie na dobre. To moje terytorium i obowiązują tu moje zasady!

- Wracaj do siebie i wychowuj córkę! Jestem dorosła, więc nie trzeba mnie wychowywać. Przestań wtrącać się w moje życie i zawstydzać mnie!

Dałam teściowej miesiąc na opuszczenie mieszkania. Nie dość, że zostawiła mieszkanie córce, to jeszcze działa mi na nerwy. A szwagierka nie zamierza się ruszać z miejsca — lubi mieszkać na gotowym. Dlaczego mam milczeć? Nie chcę mieszkać z teściową!