Różnica wieku między braćmi jest całkiem przyzwoita — prawie 16 lat. Nie trzeba dodawać, że wiele obowiązków związanych z opieką nad młodszym spadło na barki starszego brata.
Jednak im bardziej Stefan dorastał, tym bardziej stawał się rozpieszczony i kapryśny. Rodzice z radością spełniali jego zachcianki.
Kiedy Andrzej i ja pobraliśmy się, początkowo nadal pomagał rodzicom w opiece nad Stefanem. Odbierał go ze szkoły lub zabierał do klubu sportowego.
Ale wszystkie jego prośby o kupno drogich markowych trampek lub konsoli do gier były odrzucane. W końcu nawet nastolatek ma możliwość zarobienia pieniędzy na swoje zachcianki.
Można znaleźć mnóstwo ogłoszeń, jak wyprowadzanie psów i inne opcje. Jednak Stefan nie chciał ciężko pracować i się wysilać. O wiele łatwiej było żebrać o pieniądze od rodziców.
I oskarżać starszego brata o chciwość i obojętność. Sześć miesięcy temu młodszy Stefan osiągnął pełnoletność. Rodzice podarowali mu mieszkanie po babci, a on w końcu zaczął żyć na własny rachunek.
Jednak po otrzymaniu tak drogiego prezentu miał tylko więcej powodów do niezadowolenia. Remont i meble są stare, a on wstydzi się zapraszać przyjaciół do takiej rudery.
Moja teściowa i teść niedawno wyremontowali swoją kuchnię. Za pieniądze, które im zostały, postanowili pomóc Stefanowi.
Zapłacili za pracę ekipy, która dokonała również kosmetycznych napraw w jego domu. Kilka miesięcy temu moja teściowa obchodziła urodziny.
Uwielbia gotować i tworzy kulinarne arcydzieła ze zwykłych produktów. Wśród nowych mebli kuchennych widniały stare i wysłużone sprzęty AGD, co kłóciło się z nową kuchnią...
Dlatego wybraliśmy świetną, nowoczesną kuchenkę i super funkcjonalny multicooker. Wszystko od dobrego, znanego producenta. Oczywiście zapłaciliśmy sporo pieniędzy.
Ale sklep dał nam prezent — wspaniały blender tej samej firmy. Oczywiście mama mojego męża była bardzo zadowolona z tego prezentu.
Nawet nas uściskała i ucałowała, a potem spędziła dużo czasu na rozgryzaniu elementów sterujących i funkcji. Lubiła gotować różne przysmaki i częstować nimi rodzinę i przyjaciół.
Dwa tygodnie temu odwiedziliśmy teściów i byliśmy zaskoczeni. W kuchni nie było żadnego drogiego i wygodnego urządzenia, takiego jak to, które im podarowaliśmy.
Kiedy zapytaliśmy teściową, gdzie podział się nasz prezent, początkowo była zmieszana. Potem powiedziała, że dała wszystkie rzeczy Stefanowi.
Przecież dziecko się uczy, nie ma czasu na gotowanie. Je, biedactwo, zimne i suszone jedzenie, a ona może się obejść bez tego sprzętu, bo chłopiec bardziej go potrzebuje.
To dziecko jest już w pełni dorosłym dwumetrowym mężczyzną. Może pracować, przynajmniej wieczorami i w weekendy. I tak się uczy. Po co się wysilać, skoro mama i tata ciągle przynoszą dziecku pieniądze i rzeczy?
Dawno nie widziałam mojego męża tak wściekłego. Zwykle rozmawia z rodzicami bardzo delikatnie i czule, ale teraz jest zły:
- Jeśli mój brat tak bardzo potrzebuje drogiego sprzętu, to niech zejdzie z kanapy i zarobi na niego! Dałem ci te rzeczy, mamo. I to ty będziesz z nich korzystać!
Wściekły mąż wsiadł do samochodu i pojechał do domu brata, aby zabrać podarowane przedmioty z jego mieszkania. Początkowo teściowa próbowała się sprzeciwić, ale widząc, jak wściekły jest jej najstarszy syn, zamilkła.
Godzinę później mężczyzna wrócił. Był jeszcze bardziej zły niż wcześniej. Powiedział do mnie:
- Bierz swoje rzeczy i idziemy! Ten głupiec oddał sprzęt za jakieś długi!
Okazało się, że Stefan był winien swojemu koledze pięć tysięcy. Nie miał z czego oddać, więc oddał mu w zastaw sprzęt, który dała mu matka.
A najbardziej nieprzyjemne było to, że po prostu przepił pieniądze w barze. Mąż w milczeniu wsiadł za kierownicę i pojechał pod adres podany przez brata.
Wpatrywałam się w swoją zaczerwienioną pięść w zakłopotaniu. Spłaciliśmy dług szwagra i zabraliśmy sprzęt do rodziców.
Mąż ostro i kategorycznie zabronił im dawać jakiekolwiek pieniądze Stefanowi.
- Chcecie, żeby się usamodzielnił i dał wam wnuki? Nie przeszkadzajcie mu stać się mężczyzną, który sam rozwiązuje swoje problemy. A jeśli dowiem się, że mnie nie posłuchałaś, nie zobaczysz więcej naszych dzieci, ani mojej żony i mnie.
Tak, to trudne! Ale zadziałało. Rozpieszczony młodzieniec został zmuszony do znalezienia pracy. Wciąż jednak dzwoni do rodziców i błaga. Ale oni są dobrzy w odmawianiu. Mam nadzieję, że tak będzie nadal.