Nasza babcia była osobą o dobrym sercu. Zawsze mówiła, że miała szczęście spotkać swoją jedyną miłość i żyć razem przez całe życie.

Mówi, że tak miało być z góry. Nasz dziadek odszedł niedawno. Był znanym profesorem i wykładał na akademii.

Często jeździli z dziadkiem do innych krajów, dużo podróżowali po kraju. Mieli ładne duże mieszkanie w centrum miasta, niezłą działkę na wsi, gdzie często bywali.

Krótko mówiąc, na emeryturze żyło im się całkiem dobrze. Mogli sobie na to pozwolić. Babcia miała dwie córki, ciocię Tolę z pierwszego małżeństwa i moją mamę, która urodziła się w jej drugim małżeństwie.

Tola pokłóciła się z rodziną dawno temu. Podobno pokłócili się, gdy dziadek przepisał mieszkanie, w którym dorastałam, na mamę.

Mama i jej drugi mąż nadal tam mieszkają. Ciocia Tola była wtedy bardzo zdenerwowana i przestała rozmawiać z moją mamą, rodzicami i wszystkimi innymi.

Nikt jej nie widział przez około 20 lat. Po prostu wyjechała do innego miasta i zmieniła numer telefonu. Nikt nie wiedział, jak żyła przez te wszystkie lata.

Ciocia Tola nigdy do nikogo nie dzwoniła ani nie pisała. Pojawiła się po pogrzebie dziadka. Chciała wiedzieć, jak został podzielony spadek.

Dlaczego nie byłaś na pogrzebie? - zapytała mama, odbierając telefon

Ciocia powiedziała, że jest bardzo zajęta i że to długa droga, bo nie mieszka w naszym mieście.

Zgodnie z testamentem dziadek przekazał cały spadek babci. Myślał, że będzie ona w stanie odpowiednio wszystkim rozporządzić.

Babcia bardzo ciężko przeżyła odejście ukochanego męża, źle się czuła, opuszczały ją siły. Bardzo kochała dziadka i nie mogła pogodzić się ze stratą ukochanego męża.

Zaprosiłam babcię do nas, przestrzeń życiowa na to pozwala, poza tym w pobliżu mamy duży piękny park z jeziorem.

Moje dzieci uwielbiają moją babcię i byłoby dla niej więcej zabawy, byłaby trochę odciągnięta od myśli o dziadku.

- Ula, będę ci przeszkadzać. Jesteś przyzwyczajona do mieszkania z własną rodziną. Chcę sprzedać mieszkanie i kupić jakieś blisko ciebie. Nie chcę już mieszkać w centrum, a wszystko tutaj przypomina mi dziadka - odpowiedziała smutno babcia.

I tak to zostało załatwione. Zanim babcia odziedziczyła nieruchomość, zaczęliśmy rozglądać się za opcjami mieszkaniowymi niedaleko nas.

Ale wtedy moja mama zadzwoniła do mnie i zszokowała wszystkich. Nagle Tola przyszła do babci i poprosiła o pieniądze.

Okazało się, że ma dużo długów, zaciągnęła pożyczki, które już dawno powinny być spłacone. I wiele mikropożyczek z ogromnymi odsetkami.

Od dawna nigdzie nie pracowała, żyła z zasiłku dla bezrobotnych, generalnie nie miała pieniędzy, więc postanowiła wziąć je od babci.

- Ale to moja córka, nie mogę jej zostawić w trudnej sytuacji — odpowiedziała babcia.

- Kto inny jak nie ja jej pomoże.

Nie rozumiałam. Ciocia Tola nie odzywała się do nas przez 20 lat z powodu mieszkania, nigdy nie pomogła starszym dziadkom, nigdy ich nie odwiedziła, nigdy nawet do nich nie zadzwoniła.

Nawet nie pofatygowała się na pogrzeb. A kiedy potrzebowała pieniędzy, nagle przypomniała sobie, że ma krewnych.

Zaczęła czekać na sprzedaż spadku, żeby babcia dała jej pieniądze na spłatę kredytów. Moje oburzenie było niewiarygodne. Nie znałam dobrze cioci i poprosiłam mamę, żeby z nią o tym porozmawiała.

- Dlaczego próbujesz sprawić, żeby mamie zrobiło się ciebie żal? Wstydź się, właśnie pochowała męża, a ty przyłazisz po pieniądze. Jesteś bezwstydna.

- Nie żądam, ona chce mi pomóc. Przecież dostałaś mieszkanie, ciężko pracowałaś przez te wszystkie lata, ja też na nie zasługuję i to nie twoja sprawa!: odpowiedziała ciotka

Siostry pokłóciły się. Mama była oburzona zachowaniem cioci Toli. Próbowałyśmy rozmawiać z babcią, tłumaczyć, że ciotka chciała tylko pieniędzy.

- Jestem jej mamą, nawet jeśli się z nami nie porozumiała, w życiu jest wiele ważnych rzeczy. Nie mogę jej nie pomóc — powiedziała babcia.

- Babciu, kupmy ci nowe mieszkanie, a potem, jeśli chcesz, możesz oddać to, co zostało, cioci Toli.

Babcia zgodziła się. Ciocia była wściekła na tę wiadomość, zaczęła się z nami kłócić, wyzywać nas i oskarżać.

Myślę, że miałam rację, kiedy wyjaśniłam babci, jak rozporządzić funduszami. Osobiście w ogóle nie kontaktowałabym się z ciocią Tolą. To bardzo obraźliwe, gdy ludzie tak bezczelnie wykorzystują ludzką dobroć.