Nie ma dnia bez przygody, ani on, ani inni nie mogą żyć w spokoju. I tym razem nie było wyjątku, chociaż mój brat jest żonaty od dłuższego czasu i ma dwójkę dorastających dzieci.
Ale zachowuje się nieodpowiedzialnie i niepoważnie. Zaczęli remont. Kupili wszystko, czego potrzebowali, zapłacili robotnikom i zostali bez pieniędzy.
Nie mogli mieszkać w mieszkaniu, bo zdecydowali się na generalny remont pod klucz. Nie było pieniędzy na hotel czy wynajęcie mieszkania na czas remontu.
Postanowili więc wprowadzić się do nas. Jesteśmy braćmi, a nie obcymi, jak mówi. Jednak my z jakiegoś powodu, kiedy remontowaliśmy, obliczyłem wszystko i żeby nie sprawiać nikomu kłopotów i niedogodności, wynajęliśmy kawalerkę i zamieszkaliśmy w niej na czas remontu naszego mieszkania.
Ale on tego nie zrobił. W niedzielę rano, przyjechała cała rodzina. My jeszcze spaliśmy. Moja żona jest w ciąży i przestraszyła się pukania do drzwi o tak wczesnej porze.
Poszedłem otworzyć drzwi, a tam był mój brat z żoną, dziećmi, walizkami i psem. Weszli prosto do kuchni bez zdejmowania butów i usiedli, aby poczekać na śniadanie.
Poinformowali nas, że zostaną z nami przez miesiąc. Moja żona zrobiła śniadanie, a potem zaciągnęła mnie do sypialni. Trzeba było widzieć wyraz jej twarzy w tym momencie.
Zaczęła syczeć, dlaczego jej nie ostrzegłem i dlaczego nie powiedziałem "nie". Jest w ciąży, potrzebuje odpoczynku, a grupa ludzi z psem w tym nie pomaga.
Jakoś uspokoiłem wściekłą żonę i namówiłem do cierpliwości. A co jeśli robotnicy skończą remont wcześniej. I jak mam ich wyrzucić, w końcu to mój brat.
Myślę, że żona zrozumiała i się uspokoiła. Przez kilka dni mieliśmy nawet ciszę i spokój w domu. Moja żona gotowała smakołyki dla gości.
Goście zmiatali wszystko ze stołu z prędkością wiatru. Ale potem się zaczęło. Dzieci mojego brata, a ma on dwóch chłopców, to dwa huragany. Niszczą wszystko na swojej drodze.
W ciągu tygodnia zniszczyli połowę zestawu, który rodzice mojej żony podarowali nam na ślub. Wrzucili naszego kota do zsypu.
Pies pomógł im zniszczyć boazerię na sofie i krzesłach. Podarł też wszystkie zasłony w domu. Cała rodzina, na czele z moim bratem, ma nienasycony apetyt.
Nie miałem czasu na noszenie worków z zakupami, a mojej żonie odpadał dolny odcinek kręgosłupa. Całe dnie stała przy kuchence.
Żona mojego brata nie spieszyła się z pomocą. Ani w gotowaniu, ani w myciu podłóg, ani razu nie zaproponowała, że pozmywa naczynia lub chociaż posprząta po sobie.
Nie zwracała też uwagi na dzieci. Jej zdaniem dzieci powinny być hałaśliwe i niegrzeczne. Pies budził wszystkich rano swoim przeraźliwym szczekaniem. Ale nikt nie spieszył się, aby go wyprowadzić.
Pod koniec drugiego tygodnia mieliśmy dość. Moja żona wpadła w złość, co jest zrozumiałe. Poparłem żonę i powiedziałem, że mogliby przynajmniej pomagać w domu, a jeśli nie, to niech szukają innego miejsca do życia.
Żona mojego brata prychnęła i zaczęła się pakować. Brat obraził się i powiedział, że nie spodziewał się po nas takiej gościnności.
Po spakowaniu wszystkiego i zabraniu jeszcze kilku naszych rzeczy pożegnali się. Żona odkurzyła całe mieszkanie, ja wyniosłem dwa wielkie worki śmieci, a kot w końcu wydostał się spod wanny, gdzie cały czas przebywał po uratowaniu go ze zsypu na śmieci.
Oto cała historia. Mój brat i jego żona powiedzieli wszystkim, że ich wyrzuciliśmy i zostawiliśmy w trudnej sytuacji bez pomocy.
Nie mam nic przeciwko temu. Niech się obrażają i myślą, co chcą. Najważniejsze, że moja ciężarna żona jest spokojna i na szczęście nie wzięliśmy rozwodu.