Żyję jak w popularnej piosence, która mówi, że dobrze jest być uczynnym, bo wszyscy od razu cię lubią.

Jestem zmęczona byciem uczynną dla wszystkich ze szkodą dla siebie i zdecydowałam, że teraz będę żyła w sposób, który jest wygodny dla mnie.

Pewnego dnia zadzwoniła do mnie moja siostra Nina, która mieszka w sąsiednim mieście. Wcześniej dzwoniła do mnie rok temu w Sylwestra.

Byłam pewna, że zadzwoniła teraz, bo była po prostu ciekawa mojego życia po rozwodzie, ale zadzwoniła z zupełnie innego powodu:

- Maria, cześć, pomożesz mi, proszę, nie jesteś biedną panią. Postanowiliśmy kupić szafę i to teraz tylko są dobre przeceny, a my nie mamy kasy. Pożyczyłabyś 15 tysięcy na trzy miesiące.

Wystarczy wyjąć i włożyć pieniądze. Moi znajomi i krewni z jakiegoś powodu uważają mnie za bardzo bogatą kobietę i dlatego zawsze proszą mnie o pożyczkę.

Miałam pieniądze, ale odkładałam je na remont mieszkania, który miał się rozpocząć wiosną. Postanowiłam powoli oszczędzać, żeby później nie wpakować się w pożyczki.

Przemyślałam sprawę i nie dałam pieniędzy siostrze, bo nie byłam pewna, czy spłaci je na czas, a nie mogłam odkładać remontu:

- Przykro mi, ale nie mam takich pieniędzy, więc nie mogę ci pomóc.

Moja siostra była bardzo zaskoczona moją odmową, słyszałam z jej tonu, że mi nie wierzyła. Wcześniej często pożyczałam siostrze pieniądze, a czasem nawet wybaczałam jej drobne kwoty. Siostra milczała, a potem powiedziała zdanie, które mnie zszokowało:

- W takim razie pożyczasz pieniądze od Pawła! Wiem dokładnie, co on ma, oddam ci później.

Paweł to mój były, z którym od czasu do czasu muszę walczyć o alimenty. Nie spodziewałam się takiej bezczelności ze strony siostry, ale starałam się odpowiedzieć jej jak najdyskretniej, żeby się z nią nie kłócić, bo teraz potrzebowałam tylko kłótni rodzinnych:

- Sama do niego zadzwoń, skoro tak ci ta szafa pieniędzy potrzebna.

- Nikt mi ich nie da, wzięłam futro na kredyt, a spłata bardzo się opóźnia.

Po tych słowach siostra zaczęła mnie wypytywać, jak żyję po rozwodzie i dlaczego nie chcę wracać do małżonka.

Nie miałam jednak ochoty się z nią komunikować, więc starałam się jak najszybciej przerwać tę rozmowę.

Godzinę później zadzwoniła do mnie mama:

- Maria, wszystko w porządku? Ciotka właśnie do mnie zadzwoniła i zapytała, jak się czujesz i czy masz depresję po rozwodzie, bo jesteś zbyt agresywna.

Powiedziała, że podczas rozmowy z siostrą cały czas starałaś się być dla niej niegrzeczna lub obraźliwa, ale siostra po prostu martwiła się o mnie i chciała wiedzieć, jak się sprawy mają.

W ten sposób okazuje się, że gdy tylko odmówisz jakiejś osobie, od razu trafiasz na listę depresyjnych i agresywnych ludzi, z którymi nieprzyjemnie jest się komunikować.

Gdyby nie ta sytuacja, prawdopodobnie nigdy nie dowiedziałabym się, co myślą o mnie moi bliscy.