Najciekawszy manewr eks żona wykonała, gdy jeszcze przed decyzją apelacji wyleciała za granicę, zostawiając tatę z pięcioletnim synem.
Nie domagała się praw macierzyńskich, nie zamierzała też płacić alimentów, po prostu, jak twierdzi, wyjechała zarabiać pieniądze i próbować ułożyć sobie życie osobiste w Europie.
To było dla mnie zupełnie nieoczekiwane, że syn Aleksandra zamieszka w naszej rodzinie. Mam normalne podejście do dzieci, planuję mieć z nim dziecko, ale nie od razu, chcę się upewnić, że nasz związek i uczucia są poważne, lepiej poznać mojego męża, na ile jest gotowy zaopiekować się mną i dziećmi.
Chłopiec jest dość rozpieszczony i wyczerpany skandalami rodziców. Trzeba znaleźć z nim wspólny język tylko za pomocą ustępstw i dyplomacji.
Czasami bardzo trudno jest mi poradzić sobie z podstawowymi rzeczami — nakarmić go, wykąpać, uspokoić jego napady złości w pobliżu witryny sklepu z zabawkami itp.
Mama Aleksandra trochę pomaga. W weekendy zabiera wnuka do siebie i możemy trochę odpocząć. Oczywiście to dobrze, ale pojawia się logiczne pytanie: "Gdzie jest mama?"
Wszystko, co mama jest obecnie w stanie zrobić, to zadzwonić raz na dwa lub trzy miesiące i wylać dużo kłamstw, mówiąc nam, jak bardzo tęskni za swoim synem, jak czeka na spotkanie z nim.....
Po takich telefonach nie sposób pozbierać syna do kupy. Mąż twierdzi, że to jego syn i upiera się, żeby został z nami.
Moje zdanie jest automatycznie odsuwane na bok. Nie jestem zadowolona z tej sytuacji, ale nie widzę jeszcze wyjścia...