Tysiące wiernych zebranych na placu św. Piotra wstrzymało oddech, wpatrując się w komin Kaplicy Sykstyńskiej. O godzinie 21:03 pojawił się czarny dym, który jednoznacznie oznacza, że pierwsze głosowanie konklawe nie przyniosło wyboru nowego papieża. Świat nadal czeka.
Rozpoczęte w środę konklawe 2025 to dopiero trzecie takie wydarzenie w XXI wieku, po wyborach Benedykta XVI w 2005 i Franciszka w 2013 roku. Tym razem ma ono charakter wyjątkowy nie tylko ze względu na napięcie, jakie mu towarzyszy, ale również na rekordową liczbę elektorów — aż 133 kardynałów z 71 krajów świata.
To najliczniejsze konklawe w historii Kościoła katolickiego, a także najbardziej zróżnicowane geograficznie. Udział po raz pierwszy biorą kardynałowie z takich krajów jak Haiti, Sudan Południowy czy Mongolia. Wśród nich znalazł się też najmłodszy uczestnik — 45-letni kardynał Mykoła Byczok z Ukrainy, będący symbolem nowej generacji Kościoła.
Choć Kaplica Sykstyńska jest miejscem na wskroś historycznym, konklawe odbywa się dziś z zastosowaniem najnowocześniejszych środków bezpieczeństwa. Sygnalizatory dymne, zagłuszacze sygnałów i elektroniczne środki ochrony mają zagwarantować pełną poufność.
Zgodnie z protokołem, jeśli wybór papieża nie nastąpi w kolejnych dniach, elektorzy będą głosować cztery razy dziennie — dwa razy rano i dwa razy po południu. Czas pojawienia się dymu po każdym głosowaniu przewidywany jest na:
- 10:30 i 12:00 — po głosowaniach porannych,
- 17:30 i 19:00 — po głosowaniach popołudniowych.
Jeśli po 13 głosowaniach nie zostanie osiągnięty konsensus, przepisy przewidują dobową przerwę, która ma umożliwić modlitwę i duchową refleksję nad dalszymi decyzjami.
Kto z Polski? Cztery nazwiska wśród elektorów
Wśród głosujących nie zabrakło także polskiego akcentu. Na konklawe 2025 zaproszeni zostali czterej kardynałowie z Polski:
- Stanisław Ryłko, doświadczony duchowny znany z pracy w Kurii Rzymskiej,
- Kazimierz Nycz, metropolita warszawski,
- Konrad Krajewski, jałmużnik papieski bliski współpracownik Franciszka,
- Grzegorz Ryś, metropolita łódzki, uznawany za jednego z bardziej postępowych i otwartych biskupów.
Niektórzy komentatorzy nie wykluczają, że któryś z nich może być jednym z „papabili” — potencjalnych kandydatów do objęcia tronu Piotrowego. Choć tradycyjnie faworytami są kardynałowie z Włoch, Afryki czy Ameryki Łacińskiej, historia pokazuje, że konklawe bywa pełne niespodzianek.
Czarny dym z Kaplicy Sykstyńskiej przypomina, że Kościół nie spieszy się z decyzją, której znaczenie wykracza poza granice Watykanu. Wybór papieża to nie tylko kwestia duchowa, ale także symboliczny kierunkowskaz dla 1,3 miliarda katolików na całym świecie.
Kiedy pojawi się biały dym, świat usłyszy: „Habemus Papam” — mamy papieża. A do tego czasu... Kościół milczy. Ale modli się cały świat.