Świat show-biznesu pogrążył się w żałobie po śmierci Shannen Doherty, która zmarła 13 lipca 2024 roku w wieku 53 lat. Ta utalentowana aktorka, znana przede wszystkim z ról w kultowych serialach "Beverly Hills 90210" i "Czarodziejki", przez wiele lat walczyła z nowotworem piersi. Jej życie prywatne również nie oszczędzało jej trudnych chwil, a sądowa batalia z mężem zakończyła się dosłownie dzień przed jej śmiercią.
Shannen Doherty zdobyła sławę dzięki roli Brendy Walsh w popularnym serialu "Beverly Hills 90210". Jej talent i charyzma sprawiły, że stała się jedną z najjaśniejszych gwiazd lat 90. XX wieku. Kolejną znaczącą rolą była postać Prue Halliwell w "Czarodziejkach", która ugruntowała jej pozycję jako ikony popkultury, informuje Goniec.
W 2015 roku Doherty usłyszała druzgocącą diagnozę – nowotwór piersi. Od tego momentu rozpoczęła publiczną walkę z chorobą, stając się inspiracją dla wielu ludzi na całym świecie. Jej determinacja i otwartość w dzieleniu się swoimi doświadczeniami miały na celu edukowanie społeczeństwa na temat raka piersi i zachęcanie do badań profilaktycznych.
Pomimo chwilowej remisji, los nie był łaskawy dla aktorki. Przerzuty do mózgu sprawiły, że Doherty musiała na nowo podjąć walkę o zdrowie. W tych trudnych chwilach nie mogła liczyć na wsparcie męża, Kurta Iswarienko, który okazał się niewiernym towarzyszem. Doherty dowiedziała się o jego dwuletnim romansie dzień przed ważną operacją, co dodało kolejny ciężar do jej już i tak bolesnych przeżyć.
W kwietniu 2023 roku Shannen Doherty złożyła pozew rozwodowy, domagając się wsparcia finansowego na leczenie nowotworu. Jak ujawnił magazyn People, sądowa batalia była pełna dramatycznych zwrotów akcji. Mąż Doherty celowo opóźniał proces, by uniknąć płacenia alimentów. Aktorka w dokumentach sądowych oskarżyła go o próbę przedłużania rozwodu w nadziei, że nie zdąży ona dożyć końca sprawy, co pozwoliłoby mu uniknąć odpowiedzialności.
12 lipca 2024 roku, dzień przed śmiercią, Shannen Doherty podpisała porozumienie rozwodowe, zrzekając się alimentów i godząc się na zakończenie sprawy według pierwotnie ustalonych warunków. Kurt Iswarienko złożył swój podpis 13 lipca, w dniu śmierci żony. Dokumenty wskazują, że para doszła do porozumienia poza sądem, co miało zakończyć ich małżeństwo i podział majątku.