Moja matka, Zofia, była zawsze silną kobietą. Pamiętam ją jako osobę, która nigdy się nie poddawała – opiekowała się mną sama po śmierci ojca, pracowała ponad siły, by zapewnić mi wszystko, co było potrzebne. Była dla mnie wzorem determinacji i poświęcenia. Ale dziś, po tylu latach, ta silna kobieta stała się cieniem samej siebie.
Zaczęło się od drobnych problemów zdrowotnych. Narzekała na bóle pleców, na zmęczenie, na to, że już nie ma siły tak jak kiedyś. Z czasem jednak stan się pogarszał. Lekarze zdiagnozowali u niej przewlekłą chorobę, która wymagała stałej opieki i pomocy w codziennych czynnościach. Wiedziałam, że jej życie już nigdy nie będzie takie samo. Ale czy moje również miało ulec całkowitej zmianie?
Każdego dnia dzwoniła do mnie z kolejną prośbą.
– „Ania, możesz mi zrobić zakupy?”
– „Ania, przyjedź, bo coś mnie boli.”
– „Ania, potrzebuję, żebyś została na noc, bo boję się być sama.”
Na początku robiłam wszystko, co mogłam. Byłam przy niej niemal codziennie, organizowałam wizyty u lekarzy, sprzątałam jej mieszkanie. Ale z czasem zaczęłam czuć, że tracę siebie. Moje życie zaczęło kręcić się wyłącznie wokół niej. Moje przyjaciółki pytały:
– „Anka, kiedy ostatni raz byłaś na spacerze? Kiedy spędziłaś wieczór tylko dla siebie?”
Nie pamiętałam. Moje dni były podzielone między pracę a matkę. Czułam, jak narasta we mnie frustracja, ale jednocześnie dręczyło mnie poczucie winy. Jak mogłam być zła na własną matkę, która poświęciła dla mnie całe życie?
Pewnego dnia, kiedy przyszłam do niej po pracy, nie wytrzymałam. Byłam wykończona i zniecierpliwiona.
– „Mamo, nie mogę tak dalej! Nie mogę całego swojego życia poświęcić na opiekę nad tobą. Mam swoje potrzeby, swoje marzenia!”
Jej twarz zbladła, a w oczach pojawiły się łzy.
– „A więc tak mi się odwdzięczasz? Po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiłam? Kiedy ty byłaś mała, nigdy nie narzekałam, że muszę rezygnować z siebie dla ciebie.”
Te słowa były jak nóż wbity prosto w serce. Czy byłam złą córką? Czy naprawdę powinnam poświęcić swoje życie, tak jak ona poświęciła swoje? W tamtej chwili nie wiedziałam już, co jest właściwe.
Dziś próbuję znaleźć równowagę. Zatrudniłam opiekunkę, która pomaga mamie kilka razy w tygodniu. Staram się być przy niej na tyle, na ile mogę, ale nie pozwalam już, by jej potrzeby całkowicie zdominowały moje życie. Relacje między nami są napięte – mama wciąż czuje się odrzucona, a ja wciąż zmagam się z poczuciem winy.
Czasem zastanawiam się, czy jest sposób, by pogodzić miłość do rodzica z miłością do siebie. Ale jedno wiem na pewno – życie, które poświęca się w całości innym, nie jest prawdziwym życiem. I choć kocham moją mamę, muszę znaleźć sposób, by pokochać także siebie.