Andrzej Piaseczny to bez wątpienia jedna z największych gwiazd polskiej sceny muzycznej. Jednak jego ostatni występ na Festiwalu w Opolu spotkał się z falą krytyki ze strony widzów.
Piasek nie tylko zaśpiewał na scenie amfiteatru, ale też poprowadził jeden z koncertów w duecie z Kayah. Niestety, występ ten nie przypadł do gustu publiczności. Internauci zarzucali mu m.in. playback, pomyłki językowe i brak charyzmy.
Piaseczny nie pozostał obojętny na te zarzuty. W oświadczeniu opublikowanym na mediach społecznościowych podkreślił, że jest dumny ze swojego występu i nic sobie nie robi z negatywnych komentarzy, informuje Pomponik.
"Nie wiem, czy to było widać w telewizorach, ale koncert rozpoczęła burza. Burza oklasków, ale również zjawisko atmosferyczne. Co zrobić... Burza przed koncertem, burza po koncercie. "That's life", chciałoby się powiedzieć" - napisał Piasek.
Artysta podziękował również Kayah za wspólną pracę na scenie i podsumował: "Osobiście dziękuję wszystkim, którzy trzymali za nas kciuki, mimo że mnie język poplątał się co najmniej kilka razy. Dziękuję też tobie, Kasieńko. Kocham cię. Nie mogło się podobać wszystkim, »that's life« - drug raz".
Oświadczenie Piasecznego wywołało mieszane reakcje. Niektórzy fani bronili artysty, twierdząc, że jego występ był udany, a krytyka jest niezasłużona. Inni podtrzymali swoje negatywne opinie, zarzucając Piasecznowi arogancję i brak pokory.
Jedno jest pewne: występ Andrzeja Piasecznego na Festiwalu w Opolu na długo pozostanie w pamięci widzów. A burza wokół jego osoby z pewnością nie ucichnie zbyt szybko.