Nie przestawała, dopóki mój mąż nie odebrał.
- Czy ty jeszcze śpisz? Pospiesz się i wstawaj! Musimy załatwić kilka spraw, wrócimy przed 11:00. Twoi siostrzeńcy czekają na ciebie przy płocie, miej na nich oko.
Nie zdążyliśmy nawet odpowiedzieć, bo siostra mojego męża się rozłączyła. Przez sen nic nie zrozumiałam. Jakich siostrzeńców? Dlaczego stoją przy płocie o piątej rano?
Ponieważ psy bardzo szczekały, mój mąż musiał wyjść na zewnątrz i sprawdzić sytuację. Trójka zaspanych dzieci mojej szwagierki rzeczywiście stała przy bramie.
Zabraliśmy je do domu, nakarmiliśmy i włączyliśmy bajki. Potem zadzwoniliśmy do krewnej, żeby wyjaśnić sytuację.
- W ogóle nie zwracasz na nich uwagi! To twoi siostrzeńcy! Nie zapraszasz ich do siebie, nie kupujesz im prezentów, więc postanowiliśmy wam w tym pomóc. Kiedy my będziemy rozwiązywać swoje sprawy, ty nadrobisz zaległości! - powiedziała szwagierka.
Najciekawsze jest to, że nie zostawiła nawet pieluch dla najmłodszego. A ja nie mogłam nic kupić tak wcześnie. Na szczęście sąsiadka pożyczyła mi trochę pieluch, więc dałam radę.
Dzieci były bardzo źle wychowane i marudne. Nic dziwnego, bo matka nie pozwalała im się porządnie wyspać.
Rodzice zabrali je dopiero wieczorem. Odetchnęliśmy, kiedy odjechali, bo cudze dzieci to duża odpowiedzialność.
Ale nikt nie pomyślał, żeby nam podziękować za to, że spędziliśmy cały dzień z trójką dzieci. Szwagierka robiła mi też wyrzuty, że wzięłam złe pieluchy i dziecko jest uczulone.
Co to za ludzie? Teraz boję się podnieść słuchawkę, gdy dzwoni szwagierka. Następnym razem zostawi dzieci na noc. Chciałabym przeprowadzić się do innego miasta.