Zawsze mieszkałam w mieście. Miałam świetną pracę, więc niczego sobie nie odmawiałam i wydawałam pieniądze na rzeczy, które lubiłam.
Kiedy poznałam Pawła, zwykłego chłopaka ze wsi, mój świat wywrócił się do góry nogami. Jednak zakochałam się w nim po uszy. Nie na darmo mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają.
W tamtym czasie pracował w obiecującej firmie budowlanej, więc dobrze zarabiał i szybko piął się po szczeblach kariery.
Zdałam sobie sprawę, że Paweł był mężczyzną, którego widziałam w roli mojego męża. Byłam gotowa związać z nim swoje życie. Dlatego z przekonaniem powiedziałam "tak", gdy mi się oświadczył.
Ale początkowo zdecydowaliśmy, że będziemy mieszkać w mieście. Nie chciałam wracać do jego wioski. Paweł zgodził się ze mną, ponieważ sam był zmęczony wiejskim stylem życia i całkowitą biedą.
Teściową poznałam na weselu. Po jej spojrzeniu zrozumiałam, że nie pochwala wyboru syna. Chyba nie spełniłam jej oczekiwań. Niestety, nigdy nie udało mi się nawiązać przyjaznych relacji z moją teściową.
Paweł kilkakrotnie zapraszał swoją matkę do naszego domu w nadziei, że zostaniemy przyjaciółkami. Niestety. Moja teściowa trzymała się z daleka i nawet nie chciała ze mną rozmawiać.
Często wymyślała wymówki, by do nas nie przychodzić. Pewnego dnia mama zaprosiła Irenę do siebie. Razem z ojcem nakryli elegancki stół i wyjęli butelkę koniaku, którą ojciec trzymał na specjalną okazję.
Ale ona nie przyszła. Nawet nie powiedziała nam, żebyśmy się jej nie spodziewali. Moi rodzice odebrali to jako splunięcie w twarz i postanowili, że nie będą więcej kontaktować się ze swoją swatką.
Następnym razem spotkałam teściową, kiedy pojechaliśmy z mężem na wieś. Irena uśmiechała się złośliwie, dając mi do zrozumienia, że ma jakiś plan.
O dziwo, pierwsze dni przebiegły dobrze. Teściowa w ogóle mi nie przeszkadzała i nie czepiała się mnie. Miałam wrażenie, że mi odpuszcza, ale to była tylko gra.
Kiedy mój mąż pogrążył się w pracy, jego matka wzięła mnie w obroty. Kazała mi prać, gotować, sprzątać i zawsze miała mi za złe, że nie mam rąk do pracy. Nie potrafię nic zrobić.
Moja teściowa była ze wszystkiego niezadowolona. Ale milczałam i zaciskałam zęby, żeby nie prowokować konfliktu. Pewnego dnia podsłuchałam, co mówiła do Pawła, kiedy mnie nie było:
- Synu, ona nie jest dla ciebie dobra. Nie jest też dobrą gospodynią. Nie wie, jak cokolwiek zrobić. Pyskuje do mnie i odmawia pomocy. Gdzie widziałeś coś takiego?
- Mamo, nie...
- Czego? Lepiej się rozwieść, zanim będzie za późno. Wstydzę się mówić ludziom, że jest moją synową. Zasługujesz na coś lepszego!
- To mój wybór, zaakceptuj go.
- Dlaczego nie poprosisz Marty o rękę? Ona tak bardzo cię kocha. Jest taka miła, taka uprzejma, taka pomocna...
Codziennie słyszałam takie rozmowy. Moja teściowa celowo próbowała przekonać Pawła, żeby mnie zostawił. Chciała, żeby ożenił się z córką jej przyjaciółki, która mieszkała obok. Ja jej w tym przeszkadzałam.
- Boże, co mój syn w tobie widzi? Jesteś brzydka, a ręce wyrastają ci z tyłka! - powiedziała mi kiedyś teściowa.
- Nie tobie to oceniać — odpowiedziałam. Moja teściowa była jeszcze bardziej wściekła, ponieważ zareagowałam spokojnie na jej dokuczanie.
Powtarzała mi, że zrobi wszystko, co w jej mocy, aby Paweł mnie zostawił. Czułam się urażona, słysząc takie rzeczy, ponieważ nie było dnia, w którym moja teściowa nie poruszałaby tego tematu.
Pewnego dnia Paweł był tego świadkiem i zrobił z tego awanturę: - Mamo, nie chcesz mi nic wyjaśnić?
- Synu, wszystko ci się pomyliło, chciałam tylko...
Wyszłam z sypialni i zaczęłam się pakować. Przez cały ten czas mój mąż kłócił się z mamą, nie przebierając w słowach.
Dobrze wiedział, jaki miała temperament i zdawał sobie sprawę, że chciała dopiąć swego. Sam mnie przeprosił, bo czuł się winny, że przyprowadził mnie do domu mamy.
Moja teściowa nawet nie wyszła z pokoju, kiedy wyjeżdżaliśmy. Wydaje mi się, że powinnam być szczęśliwa, że mój mąż w końcu stanął po mojej stronie, ale zdaję sobie sprawę, że po tym moja teściowa znienawidzi mnie jeszcze bardziej.
Jednak to już mnie nie dotyczy — postanowiłam całkowicie przestać komunikować się z moją teściową.