Moją młodsza siostra ma trójkę dzieci i niedawno ponownie się rozwiodła. Nie ma własnego mieszkania, więc wróciła do rodziców z dziećmi.
Ja kilka lat temu też byłam mężatką, bez dzieci. Teraz bardzo chcę mieć dziecko, ale nie jestem mężatką.
Dobrze zarabiam, rok temu udało mi się nawet kupić mieszkanie. Nikt mi nie pomógł, wszystko za własne, uczciwie zarobione pieniądze.
Mój ojciec niedawno odziedziczył małe dwupokojowe mieszkanie po swojej ciotce, które moi rodzice postanowili dać mojej siostrze.
Argumentowali, że ona jest sama z dziećmi, a ja jestem samodzielna — jest gdzie mieszkać, dzieci jeszcze nie mam.
I nic to, że będę je miała, mam nadzieję, w niedalekiej przyszłości. Nie, babcia i dziadek dbają tylko o wnuki, które już mają, chcą im dać mieszkanie, bo wciąż nie wiadomo, czy siostra będzie miała więcej dzieci.
Zaczęłam mieć oczywiście pretensje, moja siostra siedzi rodzicom na karku z dziećmi od różnych mężów, nie pracuje, ojciec i matka w pełni ich utrzymują.
Ma mieszkanie podane na tacy, nie pęknie? Świetnie się urządziłaś, nic dodać, nic ująć! Moi rodzice powiedzieli mi, że mam własne mieszkanie, w przeciwieństwie do mojej siostry.
Gdybym miała dzieci, byłoby inaczej, podzielilibyśmy mieszkanie między siebie. Ale nie, mieszkanie dostaje ta, kto ma dzieci.