Ona jest dziewczyną z miasta, ale ja przyjechałem na studia z prowincji i tak to się wszystko połączyło. Pracuję jako przedstawiciel medyczny. Moja średnia pensja wynosi trochę ponad 2900 zł.
Myślę, że te pieniądze są wystarczające dla przeciętnej rodziny, ponieważ mieszkamy we własnym mieszkaniu. Moja żona jest przyzwyczajona do luksusu i bogactwa, jest moim całkowitym przeciwieństwem. Jej rodzice są dość zamożnymi ludźmi, więc pociąga ją ich standard życia.
Do niedawna wszystko było normalne, a potem zaczęły się konflikty. W każdą sobotę chodziliśmy do restauracji lub na rodzinny obiad.
Tym razem poszliśmy do nowej kawiarni. Byli z nami rodzice mojej żony i jej brat. Kiedy przyniesiono nam zamówienie, Wanda spojrzała na liczbę zamówionych przeze mnie dań i powiedziała:
- Lepiej byś tak pracował, jak jesz! Darmozjad!
Wszyscy zaczęli się śmiać, a ja poczułem się urażony. Lubię jeść, nie będę tego ukrywał i nie mam potrzeby ograniczać się w jedzeniu. Postanowiłem nie prowokować konfliktu i bawić się razem z zaczepną teściową:
- Ciało rośnie, trzeba jeść!
- Jesz, jesz, jesz, ale spójrz na cenę, kawiarnia nie jest tania. Dasz radę zapłacić rachunek? - skomentowała moja teściowa.
Przy stole zapanowała cisza. Zacząłem się denerwować, ale żeby nie robić z tego sprawy osobistej, wstałem i wyszedłem. Rzuciłem żonie kluczyki do samochodu i pojechałem komunikacją miejską.
Wróciła pół godziny później. Moja żona powiedziała, że wszyscy natychmiast się rozeszli, nawet zganiła mamę za to, że nie dobierała słów. Cieszyłem się, że krewni mnie wspierali, ale z teściową do dziś się nie komunikuję.
Ona wie, że popełniła błąd, ale nie zamierza przepraszać. Ja też nie chcę zrobić pierwszego kroku.