Wcześniej mieszkała z mamą, ale po odejściu ciotki dostała jednopokojowe mieszkanie. Wynajęła nieruchomość, gdy była jeszcze samotną matką, ponieważ wygodniej było jej mieszkać z mamą. Babcia mogła odbierać wnuczkę z przedszkola i pomagać jej w pracach domowych.
Jakiś czas później Luba poznała Władka. Już na pierwszej randce kobieta przyznała, że ma córkę.
Mężczyzna nie bał się odpowiedzialności i wkrótce złożył Lubie propozycję małżeństwa. Bardzo kochał małą pasierbicę — wszystko układało się jak najlepiej.
Cała trójka zamieszkała w wynajętym mieszkaniu, za które płacił Władek. Luba kupowała artykuły spożywcze, płaciła rachunki za media i zaspokajała wszystkie potrzeby dziecka.
Powoli oszczędzali na kredyt hipoteczny, choć proces ten postępował bardzo powoli. Kochankowie planowali wziąć ślub i zarejestrować nieruchomość w równych częściach.
Luba nie wiedziała, czy powinna powiedzieć o mieszkaniu. Zdawała sobie sprawę, że pieniądze zaoszczędzone na wynajmie przydadzą się, ale nie chciała zdradzać swojego planu. Mama zaproponowała jej inne wyjście:
- Nie mów mu. Powiedz, że dałam ci pieniądze na zaliczkę. Co go obchodzi, skąd pochodzą pieniądze?
Luba tak właśnie zrobiła. Ale pewnego dnia Władek zobaczył rachunek za mieszkanie, na którym widniało nazwisko jego żony. Musiała się do wszystkiego przyznać.
To tak uraziło mężczyznę, że zaproponował jej, by przez jakiś czas mieszkała osobno. Bez względu na to, jak Luba się usprawiedliwiała, potencjalny mąż nie chciał jej słuchać.
Zdradziła go jeszcze zanim zalegalizowali związek, czy w ogóle był sens budowania rodziny?
Kobieta usprawiedliwia swój czyn tym, że sparzyła się na pierwszym małżeństwie, więc jest ostrożna. Bała się, że Władek okaże się taki sam jak jej poprzedni mąż.