Córka odwiedza go w niedziele, sprząta i gotuje. Chodzi na zakupy i do apteki, aby tata nie musiał się przemęczać.
Syn przychodzi w środę. Jego lista obowiązków jest taka sama jak jego siostry. Nie, nie myśl, że ich tata jest niepełnosprawny.
Ma ręce i nogi. Jest aktywnym i zdrowym mężczyzną, nawet wygląda młodziej niż na swój wiek. Nadal może wypić kieliszek do obiadu, ale nie może ugotować zupy ani włożyć brudnych ubrań do pralki.
Jest całkowicie bezradny w życiu codziennym, więc nie poradziłby sobie bez dzieci. Nie wie nawet, ile kosztuje proszek do prania i gdzie go wsypać. Nigdy mu to nie przeszkadzało. Jakby był z innej planety.
Tak samo jest w kuchni. Jak się robi zupę? Co wrzucić najpierw? Ile wody wlać do garnka? Tata nic z tego nie rozumie. Nie rozumie i nie chce zrozumieć. Jest dzieckiem, ale dorosłym.
Dzięki Bogu nauczył się korzystać z mikrofalówki. Przynajmniej może włożyć jedzenie i podgrzać je bez pomocy.
Nie chce zmywać naczyń. Mówi, że nie rozumie, jak to się robi. Córka zmywa, wyciera i odkłada na miejsce.
A potem syn przychodzi na zmianę i robi to samo. Na szczęście mają mnóstwo naczyń — wystarczy czystych talerzy i innych przyborów na cztery dni.
Mama robiła to wszystko. Wsypywała nawet cukier do herbaty. Mój ojciec nadal nie wie, ile łyżeczek wziąć. Traktowała go jak małe dziecko. A on jest naiwny, miły — szkoda staruszka.
Po odejściu matki to dzieci musiały opiekować się bezradnym ojcem. Rozumie, jak pić i podjadać. To dla niego jasne i proste.
Nigdy się nie spóźnia. Dobrze, że przynajmniej nauczył się używać widelca i łyżki, w przeciwnym razie dzieci musiałyby karmić.
Syn i córka mają własne zmartwienia i rodziny. Mimo to muszą znaleźć czas dla taty. Kochają go, nie potrafią inaczej.
Pewnego dnia dzieci wyjechały z rodzinami nad morze i zostawiły ojca samego. Oczywiście zapełniły lodówkę jedzeniem, ugotowały wszystko, pozmywały wszystkie naczynia i wyprały wszystkie ubrania. Tata był na nie bardzo zły.
Kiedy wróciły, nie pobiegły od razu do ojca. Zostali w domu przez kilka dni. I wiesz, on nie głodował i nie był brudny.
Oczywiście ojciec ucieszył się z powrotu dzieci, ale dzieci ostrzegły go, że nie będą więcej do niego tak biegać.
Znalazły dodatkową pracę, więc tata musiał radzić sobie sam i nauczyć się żyć bez służby.
On oczywiście warczał, bo do dobrego człowiek szybko się przyzwyczaja, ale jakoś z czasem wszystko się ułożyło. Pogodzili się po miesiącu czy dwóch.