I nie zamierzałam zmieniać swojej decyzji. Aha, i słyszałam różne rzeczy od mojej konserwatywnej rodziny.
Moja babcia powiedziała, że nie chce mnie znać, bo rozwodząc się, hańbię rodzinę. Moja mama mówiła, że się wstydzi, bo jak to tak — sama sobie wybrałam narzeczonego, więc powinnam wiedzieć, z kim zaczynam związek.
I w ogóle, nawet jak mężczyzna coś zrobi, to trzeba to znosić, bo kobieta sama to w ogóle nie ma szans. Zawsze trzeba mieć przy sobie mężczyznę.
Bardzo kochałam Zenka i dlatego wyszłam za niego z wielkiej miłości. Co więcej, byłam pewna, że Zenek bardzo mnie kocha i że będziemy mieli prawdziwą, szczęśliwą rodzinę.
Zaraz po ślubie Zenek zaczął zachowywać się zupełnie inaczej.
Chodził do pracy, spędzał czas z przyjaciółmi i rzadko bywał w domu. Kiedy potrzebowałam pomocy, pomagał mi przynosić ciężkie torby z zakupami ze sklepu, był zajęty, kiedy trzeba było wbić gwóźdź, robiłam to sama. Kiedy byłam chora i leżałam na łóżku, nawet nie raczył zrobić nam jedzenia.
Jedyne, co robił, to chodził wokół mnie i krzyczał, że udaję i muszę wstać i gotować. Był mało przydatny jako mąż.
Zawsze byłam sama w tym związku. Moja mama i babcia mówiły, że to normalne. Mężczyźni potrzebują samotności, a gotowanie czy sprzątanie nie jest zadaniem mężczyzny.
Nawet jeśli źle się czuję, muszę wstać i zrobić wszystko w domu. Moja teściowa była tego samego zdania, mówiąc, że taki los kobiety i z tym trzeba się pogodzić.
Najważniejsze, że mamy oficjalny ślub i spodziewałam się dziecka.
Przez całą ciążę byłam zdana na siebie. Mój mąż ani razu nie poszedł ze mną na USG i nawet nie obchodziło go, kogo będziemy mieć, chłopca czy dziewczynkę.
A kiedy urodziłam, nie było go w domu przez dwa dni. Ze szpitala odebrały mnie mama i teściowa.
Drugiego dnia nieobecności męża napisała do mnie pewna dziewczyna i wysłała zdjęcie, gdzie był i z kim był.
Okazało się, że przez rok Zenek zdradzał mnie bez wyrzutów sumienia. Wtedy zdecydowałam się złożyć pozew o rozwód.
Nie przekonały mnie ani apele mojej matki o wstyd, ani babci, która przestała się ze mną komunikować.
I nawet teściowa ze swoimi błaganiami mnie nie przekonała. Nie chcę być ofiarą w bezsensownym związku. Jeśli mężczyzna traktuje mnie w ten sposób, odchodzę.
Zenek jednak próbował wrócić, ale wystarczyło, że przez pół godziny stał pod drzwiami i mówił mi, że tak się po prostu stało. Nie, nie chcę takiego małżeństwa.