Atos Salomé, brazylijski wizjoner okrzyknięty przez media „żyjącym Nostradamusem”, przedstawia nową, budzącą niepokój wizję przyszłości. Jego poprzednie proroctwa – o pandemii COVID-19, śmierci królowej Elżbiety II czy załamaniu energetycznym w Europie – znalazły swoje potwierdzenie. Teraz twierdzi, że świat czeka coś jeszcze groźniejszego: globalna ciemność bez ognia, bez huku – ale z milczeniem, które sparaliżuje wszystko.
Niedawne masowe blackouty w Hiszpanii, Francji i Portugalii nie były przypadkiem – przekonuje Salomé. To nie był zwykły błąd systemu, ale „test generalny” w trwającej już cicho cyberwojnie. Wojnie, która nie toczy się na frontach, lecz w kablach, satelitach i centrach danych. Broń? Impulsy elektromagnetyczne. Czas ataku? Rozciągnięty w miesiące, precyzyjnie zaplanowany.
Jasnowidz przewiduje, że najbliższe blackouty mogą dotknąć Amerykę Północną już latem, Japonię i Koreę Południową jesienią, a Amerykę Łacińską do końca 2025 roku. Według jego wizji, nie będą to zwykłe awarie – to zaplanowane uderzenia mające obnażyć słabości cywilizacji. Gdy zgaśnie ekran, nie zapłacisz kartą, nie sprawdzisz wiadomości, nie dodzwonisz się do bliskich. Zostaniesz sam – odcięty od informacji, od łączności, od świata.
Salomé nie mówi o fizycznej ciemności, lecz o informacyjnej próżni. O przerwaniu dostępu do internetu, wyłączeniu satelitów, zniknięciu danych z banków. Ostrzega: „Pieniądze znikną w jedną noc. Dla miliardów ludzi.”
Nie wskazuje daty końca, ale mówi o kulminacji zjawisk między październikiem 2025 a marcem 2026. To czas „maksimum słonecznego”, szczytu aktywności słońca, który może dodatkowo zniszczyć nasze systemy energetyczne. Ciosy mają być rozłożone w czasie. Tyle, by wywołać panikę, ale nie totalny krach – jeszcze nie. Tylko najbardziej odporni psychicznie i zorganizowani będą potrafili przetrwać.
Salomé wzywa: „Musimy wrócić do podstaw. Nie do jaskiń, ale do wspólnot. Do realnych relacji, do współpracy, do prostych zasobów.” Radzi, by każdy z nas już teraz pomyślał o alternatywnych źródłach energii, zapasach wody, jedzenia i niezależnych formach komunikacji. Wskazuje też bezpieczniejsze rejony – wnętrze Półwyspu Iberyjskiego, Brazylię, Nową Zelandię i niektóre części Kanady. Wielkie miasta, jak Londyn, Berlin, Nowy Jork, Tokio, mają być pierwsze w ogniu.
Jego przekaz nie ma być powodem do paniki, lecz do refleksji. „Ludzkość została uśpiona przez komfort. Teraz czas się obudzić. Bo nie będzie ostrzeżenia. Tylko ciemność.”