Nie tylko tych rodzinnych czy symbolicznych. To również moment, w którym wielu wiernych decyduje się na duchowy krok – powrót do spowiedzi po wielu latach przerwy. Lęk przed konfesjonałem, wstyd, niepewność? To naturalne. Ale – jak zapewniają kapłani – nie ma się czego bać.
Tak zaczyna się wiele rozmów prowadzonych przez księży w konfesjonale, zwłaszcza przed Wielkanocą. Ludzie przychodzą z ciężarem win i poczuciem duchowej pustki. Z jednej strony chcą odzyskać pokój serca, z drugiej – boją się reakcji kapłana. Ks. Piotr Kosmala uspokaja:
– Ksiądz nie będzie krzyczał. Ksiądz nie będzie oceniał. Jesteśmy tu po to, by towarzyszyć w pojednaniu z Bogiem.
Jak podkreśla duchowny, spowiednik nie jest sędzią, ale pośrednikiem. Jego zadaniem nie jest kara, ale pomoc.
Przede wszystkim – warto przełamać strach. Jeśli nie pamiętasz formuły, nie wiesz, jak zacząć – po prostu powiedz o tym księdzu.
– Wystarczy jedno zdanie: „Nie byłem u spowiedzi od lat i nie wiem, jak to zrobić”. Reszta potoczy się naturalnie – radzi ks. Kosmala.
Kapłan pomoże, poprowadzi rozmowę, przypomni o rachunku sumienia i pomoże znaleźć odpowiednie słowa. Najważniejsza jest szczerość i gotowość do zmiany.
Wielu ludzi niesłusznie sądzi, że po długiej przerwie ich grzechy są „nie do wybaczenia”. Tymczasem największa siła sakramentu pokuty tkwi w tym, że nie ma grzechu, którego Bóg nie chciałby odpuścić, jeśli serce człowieka jest szczere.
– To nie jest rozmowa z kratkami czy z kapłanem. To jest spotkanie z Jezusem, który czeka – przypomina bp Marek Pękalski.
Dla Boga liczy się to, że wracasz. Nie ważne, ile trwała twoja droga – rok, pięć, dwadzieścia lat. Spowiedź nie jest przesłuchaniem, lecz łaską, która przywraca wewnętrzną wolność i spokój.
– Chrystus przyszedł zgładzić grzechy świata – mówi ks. Piotr Przesmycki – a nie potępić tych, którzy zbłądzili.
Jeśli czujesz w sercu niepokój, jeśli nosisz w sobie ciężar, który odbiera ci pokój – wykorzystaj ten czas. Wróć do spowiedzi. Nawet jeśli było cię długo „nie po drodze” z Kościołem. Bóg nie pyta, czemu tyle to trwało. On po prostu się cieszy, że jesteś z powrotem.